Nie chcemy, aby nas dzielono. Strajk obywatelski w rocznicę wybuchu stanu wojennego
Kilkaset osób manifestowało we wtorek (13.12) podczas strajku obywatelskiego zorganizowanego przez Komitet Obrony Demokracji pt. Stop dewastacji Polski.
MN
Na dzień 13 grudnia przypada 35. rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Na tę datę Komitet Obrony Demokracji zaplanował strajki obywatelskie pod hasłem Stop dewastacji Polski, które są wymierzone w działania obecnego rządu. Dzień jest nieprzypadkowy, bo jak powiedział lider KOD-u Mateusz Kijowski, sytuacja dzisiaj jest bardzo zbliżona do sytuacji w Polsce 35 lat temu.
Postulaty normalnych ludzi
Także w Białymstoku urządzono manifestację, podczas której zebrani wyrazili swój sprzeciw wobec działań rządów Prawa i Sprawiedliwości. Odczytano np. listę 13 postulatów. Znalazły się wśród nich m.in. dymisja rządu Beaty Szydło, wycofanie się z reformy oświaty, rozdział państwa od kościoła czy sprzeciwianie się przejawom faszyzmu, nacjonalizmu i ksenofobii.
- Od roku działania rządu uderzają konsekwentnie w kolejne gwarancje demokratycznego państwa prawa oraz w interes obywateli – mówił reżyser Dariusz Szada-Borzyszkowski, członek białostockiego KOD.
W manifestacji brali udział przedstawiciele partii opozycyjnych – Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej. Najwięcej jednak było zwykłych ludzi, którzy po prostu nie są zadowoleni z tego, co obecnie dzieje się w naszym kraju.
- Dla mnie najbardziej oburzające jest to, że można tak podzielić kraj w ciągu jednego roku na ludzi, którzy należą i nie należą do PiS-u. Nigdy nie należałam do żadnej partii, ale czy to znaczy, że nie mam prawa być Polką i patriotką - pytała retorycznie pani Aneta.
- My jesteśmy normalni, możemy rozmawiać z każdym i chcemy rozmawiać z każdym. Protestujemy przeciwko temu, że dzielą nas. To jest dla nas niedopuszczalne. Nawet rodziny są podzielone – dodaje pan Marek.
Znów musimy wychodzić na ulicę
Przeciwnicy KOD zarzucali jej przedstawicielom, że przez strajki deprecjonowana jest rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Uczestnicy manifestacji się z tym jednak nie zgadzają.
- Ta data jest dla nas ważna również ze względu na osoby, które w stanie wojennym były prześladowane. Dla mnie jest straszne, że kiedyś mój ojciec, a teraz ja muszę to przeżywać. Nigdy bym nie pomyślała, że się to może powtórzyć, że będzie trzeba protestować przeciwko władzy, która uzurpuje sobie prawo do wolności – komentuje pani Aneta.
Podczas godzinnego zgromadzenia głos mógł zabrać każdy. Ludzie podkreślali, że obawiają się o to, co się stanie z Trybunałem Konstytucyjnym, mediami czy edukacją. Nie podoba im się również wmieszanie Kościoła w politykę, który ich zdaniem, zamiast łagodzić nastroje społeczne, zaognia je.
- Zmiany można przeprowadzić, ale nie rewolucję, jaką nam teraz fundują – mówił pan Marek. - To nieprawda, że wszystko było źle. Były błędy, ale każda władza niestety popełnia i będzie popełniać błędy. To nie znaczy, że trzeba napuszczać jednego człowieka na drugiego, a dzisiaj tak jest.
Mateusz Nowowiejski
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl