Chodzi o pomysł łączenia kolejnych przedszkoli w zespoły przedszkolne, bądź szkolno-przedszkolne. 17 stycznia białostoccy radni mieli zadecydować, czy przedszkola nr 48 i 49 przy ul. Pogodnej połączyć w Zespół Przedszkoli nr 5, przedszkola nr 10 i 27 przy al. Piłsudskiego w Zespół Przedszkoli nr 6, zaś Szkołę Podstawową nr 4 przy ul. Częstochowskiej i Przedszkole Samorządowe nr 14 przy al. Piłsudskiego w Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 7.
Najwięcej emocji wzbudził ten ostatni pomysł. Przez 3 dni rodzice przedszkolaków zebrali ponad 700 podpisów pod petycją przeciwko łączeniu PS 14 i SP 4.
- W praktyce będzie to oznaczało likwidację samodzielności przedszkola - mówi inicjatorka petycji, Julita Stepaniuk.
Jak uzasadnia, rodziców najbardziej oburza to, że nie przeprowadzono w sprawie łączenia placówek rzeczowych konsultacji. Te, które formalnie ogłoszono na miejskiej stronie internetowej, rozpoczęły się 4 stycznia, czyli tuż przed świętami prawosławnymi. A poza tym adresowane były tylko do organizacji pozarządowych.
- Nikt z nami, rodzicami wcześniej nie rozmawiał ani nas nie informował, nie dał nam możliwości wypowiedzenia się na ten temat - mówi Julita Stepaniuk.
Dodaje też, że główne uzasadnienie, tzn. oszczędności jest niepotwierdzone wyliczeniami, bo urząd takowych nie posiada. Ile zaoszczędzi na połączeniu PS 14 i SP 4, będzie wiadomo dopiero po fakcie.
Dużo obaw rodziców wzbudziła też sprawa nauczania języka białoruskiego.
- Projekt nie uwzględnia w żaden sposób, że nauka w przedszkolu języka białoruskiego jest podstawą. W Szkole Podstawowej nr 4 język białoruski jest wykładany tylko jako dodatkowy przedmiot. Grono pedagogiczne przedszkola w większości składa się z osób władających językiem białoruskim, natomiast w czwartej szkole jest tylko jedna nauczycielka języka białoruskiego - mówi Julia Kościna, członkini zarządu Stowarzyszenia na rzecz Dzieci i Młodzieży Uczących się Języka Białoruskiego AB-BA.
- Jest nam też bardzo przykro, że radni wybrani głosami mniejszości białoruskiej nie popierają postulatów przez nas przedstawionych. Przykładem niech będzie głosowanie Komisji Edukacji i Wychowania, gdzie pani Joanna Misiuk, przewodnicząca komisji, zagłosowała za pozytywnym zaopiniowaniem projektu uchwały - żali się Julita Stepaniuk.
Brak samodzielności przedszkola jest tym bardziej nieuzasadniony, bo w Białymstoku w ostatnim czasie jest duży wzrost zainteresowania nauczaniem języka białoruskiego. To głównie za sprawą osób, które po prodemokratycznych protestach na Białorusi musiały opuścić ten kraj i zamieszkały w Białymstoku. Do PS nr 14 uczęszcza dużo dzieci z diaspory białoruskiej.
- Kiedy te dzieci mają możliwość porozumiewania się z wychowawczyniami w języku dla nich zrozumiałym, w miarę lekko wchodzą w to środowisko. U dzieci, które poszłyby do przedszkola, w którym panie rozmawiałyby w języku polskim rodziłby się strach, agresja - uważa Julita Stepaniuk.
Petycję, pod którą podpisali się rodzice dzieci, ale też m.in. przedstawiciele Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego, Białoruskiego Towarzystwa Historycznego, Białoruskiego Zrzeszenia Studentów, Stowarzyszenia Białoruskich Dziennikarzy czy stowarzyszenia Szczyty złożono kilka minut po godz. 12.00 w białostockim magistracie. Tuż przed południem zapadła zaś decyzja, że petycja będzie niejako bezzasadna.
- Prezydent miasta Tadeusz Truskolaski zdecydował dziś o zdjęciu wszystkich trzech uchwał z porządku obrad najbliższej sesji rady miasta: tych poświęconych powstaniu dwóch zespołów przedszkoli i zespołu szkolno-przedszkolnego - powiedziała dziennikarzom Urszula Boublej, rzeczniczka prezydenta miasta.
Jak tłumaczyła, wynika to z konieczności przeprowadzenia dodatkowych konsultacji formalno-prawnych, przede wszystkim związanych ze zmianami, jakie są proponowane w prawie oświatowym, tzw. lex Czarnek (jego efektem jest np. mniejsze zainteresowanie pracą na stanowiskach dyrektorów, głównie z uwagi na zniesienie 5-letniej kadencji, biurokratyzację roli dyrektora i zwiększenie nadzoru nad zajęciami prowadzonymi w szkole przez stowarzyszenia i inne organizacje - red.).
Rzeczniczka nie była w stanie odpowiedzieć, czy uchwały ws. połączenia przedszkoli wrócą jeszcze pod obrady.
Jednocześnie zaznaczyła, że petycja i głos mieszkańców i rodziców był istotny przy zdjęciu ich z porządku obrad.
Dodała przy tym, że nie wie, jaka przyszłość, w związku z lex Czarnek, czeka
powołane w grudniu zespoły przedszkoli. Na razie funkcjonują, ale nie jest wykluczone, że po analizach formalno-prawnych miasto będzie chciało wrócić do zasad ich dotychczasowej organizacji.