W piątek (17.02) w Podlaskim Urzędzie Marszałkowskim odbyło się spotkanie robocze dotyczące sytuacji związanej z afrykańskim pomorem świń. Wzięli w nim udział przedstawiciele ministerstw rolnictwa i środowiska, a także lekarze weterynarii, łowczy i samorządowcy z woj. podlaskiego, mazowieckiego, lubelskiego i warmińsko-mazurskiego.
Główne tematy, jakie poruszono podczas konferencji, to aktualna sytuacja w zwalczaniu ASF, wsparcie finansowe dla producentów trzody, a także realizacja odstrzału sanitarnego.
Dzików wciąż za dużo?
Jeśli chodzi o ostatni punkt, to koła łowieckie wykonały 100% planu odstrzałów i popisują aneksy na jego powiększenie. Pierwotnie odstrzelonych miało być 1,2 tys. dzików, obecnie ta liczba wzrosła już do 1,4 tys. Dodatkowo powiatowi lekarze weterynarii z Grajewa, Siemiatycz i Moniek wydali rozporządzenie o zmniejszeniu populacji dzików na podległych im terenach do poziomu 0,01 dzika na km2.
- Wynika to z ustawy, która mówi o tym, że w wyniku ryzyka wystąpienia choroby powiatowi lekarze mogą wydać takie rozporządzenia, a w tych trzech powiatach jest najwięcej ognisk u dzików – mówi Henryk Grabowski, wojewódzki lekarz weterynarii.
Jednak zdaniem hodowców trzody chlewnej, to ciągle za mało. Według nich populacja dzików powinna zostać całkowicie zlikwidowana, ale na to nie pozwalają przepisy.
- Naszym zdaniem dzików na Podlasiu nie powinno być, bo wtedy nie będzie pomoru. Dopiero jeśli ktoś ma inny pomysł, to niech się pod tym podpisze – mówi Mariusz Nackowski, wiceprezes Stowarzyszenia Producentów Trzody Chlewnej.
- Te zarządzenia o obniżeniu populacji dzika do poziomu 0,01 na km2 powinno być podjęte we wszystkich powiatach w pasie 50 km od granicy państwa – dodaje Tadeusz Dryl z tego samego stowarzyszenia.
Należna rekompensata
Według oficjalnych informacji, rozprzestrzenienie ASF-u zostało jednak w widoczny sposób ograniczone. Od września nie wykryto żadnego ogniska w hodowlach, a tylko pojedyncze przypadki u dzików. Dalej jednak obowiązują 3 strefy ochronne narzucone przez Unię Europejską, w których istnieją obostrzenia dla hodowców.
Wczoraj minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel zapowiedział w Białymstoku 2 pakiety pomocowe oparte na funduszach europejskich, z których pieniądze mają trafić do hodowców, którzy ponieśli straty w związku z epidemią ASF (więcej pisaliśmy o tym tutaj:
Krzysztof Jurgiel: Będą dopłaty dla rolników, którzy stracili przez ASF).
- Trzeba zauważyć, że to nie jest pomoc, tylko rekompensata strat poniesionych w wyniku ASF. Dla nas najlepszą sytuacją byłoby to, żeby ASF-u po prostu nie było i żebyśmy mogli normalnie zarabiać, tak jak wszyscy w Polsce – mówi Tadeusz Dryl.