Aktualności

Wróć

Narazili Podlaskie na 340 tys. zł straty, otrzymali wyrok w zawieszeniu

2016-05-31 16:24:14
W Sądzie Okręgowym w Białymstoku toczy się proces apelacyjny w sprawie Henryka T.,Tadeusza Z. i Zbigniewa W. Mężczyźni mieli poświadczyć nieprawdę co do wykonania pojazdów szynowych PESA i narazić województwo podlaskie na ponad 340 tys. zł straty.
Ewelina Sadowska-Dubicka
Sprawa dotyczy przetargu z 2011 r., ogłoszonego przez Podlaskie na wykonanie i dostawę dwóch tzw. autobusów szynowych, który wygrała firma Pojazdy Szynowe PESA Bydgoszcz Holding S.A. Henryk T., pełniący wówczas funkcję zastępcy dyrektora departamentu infrastruktury i ochrony środowiska, był zobowiązany do odbioru zamówionych pojazdów. Oprócz niego w skład komisji wchodził także dyrektor marketingu firmy producenckiej - Zbigniew W. oraz pracownik Podlaskiego Zakładu Przewozów Regionalnych - Tadeusz Z.

Prokuratura oskarżyła mężczyzn o to, że działając wspólnie i w porozumieniu mieli poświadczyć nieprawdę w protokole odbioru jednego z pojazdów. Wiedząc, że autobus szynowy nie spełnia wymogów, gdyż nie było w nim zainstalowanego systemu monitoringu zużycia paliwa, nie mieli wobec niego żadnych zastrzeżeń. Skutkiem ich działania było narażenie województwa na straty w wysokości ponad 340 tys. zł ze względu na uniemożliwienie naliczenia kar umownych producentowi pojazdu.

Sąd I instancji skazał wszystkich oskarżonych na kary pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz kary grzywny w wysokości 4000 zł dla Henryka T. oraz po 3000 zł dla Zbigniewa W. i Tadeusza Z. Żaden z mężczyzn nie przyznał się do winy, a obrońcy wnieśli pozew apelacyjny w ich sprawie. Prośbę o uniewinnienie motywowali tym, że protokół odbioru końcowego nie jest dokumentem państwowym, na którego podstawie można wydawać wyrok. Ich zdaniem oskarżeni nie mieli także kompetencji do stwierdzenia zgodności pojazdu z umową. Zarzucali, że sąd I instancji nie rozróżnił niewykonanie zobowiązania i wykonanie go z uszczerbkiem, a właśnie druga z tych sytuacji miała w tym przypadku miejsce.

Prokurator pozostawała jednak nieugięta. Zauważyła, że system monitoringu zużycia paliwa był wówczas traktowany jako nowość i to głównie z jego powodu zamawiane były autobusy szynowe. Pomijając jego elementy ukryte, nie dało się nie zauważyć braku dużego ekranu, który powinien znajdować się w kabinie konduktora, a każdy z biorących udział w odbiorze posiadał dostateczną wiedzę na temat pojazdów szynowych. Sąd odroczył ogłoszenie wyroku na 14 czerwca.
Kamila Ausztol
kamila.ausztol@bialystokonline.pl