W środę (7.10) czterech mężczyzn usłyszało wyroki skazujące. Zarzucono im pobicie dwóch nastolatków na ubiegłorocznym białostockim Marszu Równości.
Wymiary kary to od 9 miesięcy pozbawienia wolności do roku pobytu w więzieniu. Ponieważ wszyscy oskarżeni nie byli dotychczas karani i nie wchodzili w konflikt z prawem, sąd zawiesił im wykonanie kary: w przypadku dwóch z nich na 3 lata próby i 2 lata pozostałej dwójce. Dodatkowo wszyscy czterej muszą zapłacić po 1000 zł nawiązki na rzecz pokrzywdzonych. Poza tym każdy z nich znajdzie się pod nadzorem kuratora.
Sędzia Barbara Paszkowska z Sądu Rejonowego w Białymstoku podkreśliła, że zasadniczymi dowodami w tej sprawie były zeznania funkcjonariusza policji oraz relacje innych świadków zdarzenia. W aktach sprawy znalazło się również nagranie, które szczególnie obciąża jednego z oskarżonych. Łatwo było go rozpoznać, ponieważ miał na sobie charakterystyczną, kibicowską koszulkę.
- W ocenie sądu są to kary odzwierciedlające stopień przewinienia i szkodliwości społecznej. Każdy z oskarżonych działał z pobudek chuligańskich, bez żadnego powodu - wskazała sędzia Paszkowska.
Przedstawicielka wymiaru sprawiedliwości odniosła się również do kwestii LGBT:
- Osoby o innej orientacji to nie jest ideologia. Są to ludzie odmienni od nas, którzy potrzebują akceptacji i poczucia bezpieczeństwa w kraju, w którym żyją.
Wyrok jest nieprawomocny.
To nie pierwszy wyrok w sprawie pobicia na Marszu Równości. W marcu tego roku na 20 miesięcy więzienia został skazany mężczyzna, który był w grupie atakujących idących dopiero na marsz młodych ludzi w okolicach ul. Suraskiej.
Z kolei w połowie września odbyła się rozprawa mężczyzny, który podczas marszu ubliżał małżeństwu idącemu w pochodzie. Został skazany na pół roku prac społecznych.
Więcej:
Młyny sprawiedliwości mielą powoli. Kolejne sprawy po Marszu Równości