Aktualności

Wróć

Najlepiej zarabiający nie zapłacą wyższych składek do ZUS. Przynajmniej na razie

2018-11-15 14:28:57
Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z konstytucją zniesienie limitu składek dla ZUS, co miało dotyczyć osób zarabiających powyżej 10 tys. zł. miesięcznie.
Justyna Fiedoruk
Teraz zapłacą, a kto potem zapłaci im?

W tym momencie, jeśli ktoś przekroczy w ciągu roku 120 tys. zarobków, nie musi opłacać dalej stawek emerytalnych, ponieważ emerytura takiej osoby i tak będzie maksymalnie 30-krotnością średniej pensji. Znieść ten przepis i zmusić najlepiej zarabiających do płacenia przez cały rok chciał obecny rząd. Trzeba jednak przypomnieć, że wspomniany limit jest także zabezpieczeniem dla państwa, żeby w przyszłości nie musiano wypłacać zbyt wysokich emerytur, bo na takie po prostu ZUS-u nie stać. Ta zmiana odczuwalna byłaby najprawdopodobniej za około 10 lat. Wówczas mogłoby po prostu zabraknąć środków na emerytury.

Co prawda zniesienie limitu przyniosłoby w najbliższych latach wpływ od 5 do 7 mld zł rocznie do kasy ZUS, ale równocześnie zmniejszyłyby się również wpływy ze składek do NFZ, a także z podatków dochodowych, ponieważ zmaleją podstawy ich naliczania. Obowiązywać miało to od 2019 roku.

48 to więcej niż 50?

Sprawa przeszła przez parlament, ale prezydent skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Wątpliwości nie budziły jednak skutki ustawy, a sposób, w jaki została ona przegłosowana w senacie. Podczas głosowania część senatorów wyjęła karty z czytników, co oznaczało, że nie powinni być liczeni do kworum, więc wyszło, że uchwała choć przeszła, to przy 48 senatorach biorących udział w głosowaniu, a więc bez kworum wynoszącego 50 osób.

Gdy Marszałek Senatu zarządził ręczne liczenie senatorów, przedstawiciele Platformy wyszli z sali. Wówczas zarządzono policzenie osób, które były obecne, na monitoringu. Wówczas doliczono się 73 osób na sali i uznano, że głosowanie jest ważne.

Z tym nie zgodził się jednak Trybunał Konstytucyjny, który zakwestionował procedurę uchwalenia ustawy w parlamencie, co oznacza, że będzie ona musiała przejść całą ścieżkę legislacyjną od nowa. Jest więc szansa, że tym razem nowelizacja nie przejdzie w takim kształcie jak poprzednio.
Mateusz Nowowiejski
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl