Nadal należy uważać w lasach. W niektórych z nich cały czas obowiązuje zakaz wstępu
Straty oszacowane, jednak nadal trwa usuwanie drzew. W trzech podlaskich nadleśnictwach obowiązuje zakaz wstępu do lasu.
Grzegorz Dworakowski
Czerwcowe nawałnice spowodowały tyle szkód w lasach, że cały czas trwa usuwanie połamanych drzew, a w niektórych nadleśnictwach w województwie podlaskim trwa zakaz wstępu do lasu.
Zakaz ten obowiązuje w miejscach, gdzie znajdują się połamane drzewa. Miejsca takie są odpowiednio oznaczone tabliczkami z właściwymi informacjami.
- Należy uważać. Lepiej nie wchodzić do takich miejsc dla własnego bezpieczeństwa, aczkolwiek osoba, która pojawi się na takim obszarze, nie poniesie konsekwencji prawnych – mówi Jarosław Krawczyk z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.
Podczas pobytu w lasach uszkodzonych przez nawałnice należy zachować ostrożność i rozwagę. Wiele drzew jest niebezpiecznie pochylonych, a w koronach innych tkwią połamane gałęzie i konary, które w każdej chwili mogą spaść na ziemię.
Obecnie zakazy obowiązują w niektórych leśnictwach w nadleśnictwach Dojlidy, Żednia i Supraśl. W lasach prowadzone są prace z pomocą specjalnych urządzeń z wysięgnikami, harwestery usuwają wiatrowały. Drzewom zagraża m.in. owad kornik drukarz, który zwabiony zapachem świeżej żywicy może zaatakować zdrowe świerki rosnące w pobliżu wiatrołomów. Połamane drzewa stwarzają również zagrożenie pożarowe.
Zakaz ma charakter czasowy. Leśnikom póki co trudno jest określić, jak długo potrwa usuwanie skutków nawałnic.
17 czerwca nad północno-wschodnią Polską przeszły gwałtowne nawałnice. Wiatr wywrócił i połamał setki drzew w lasach. Leśnicy szacują, że szkody przekroczyły 600 tys. m3 drewna. Od huraganu najbardziej ucierpiały nadleśnictwa z Puszczy Knyszyńskiej. W Nadleśnictwie Supraśl wiatr połamał 225 tys. m3 drewna, w Nadleśnictwie Żednia 180 tys. m3, a w Nadleśnictwie Dojlidy uszkodził 110 tys. m3 drewna.
Dorota Mariańska
dorota.marianska@bialystokonline.pl