Aktualności

Wróć

Na wokandzie stanęła sprawa otrucia teściowej rtęcią

2014-03-25 00:00:00
Przed sadem okręgowym w Białymstoku ponownie staną Andrzej K. Mężczyzna jest oskarżony m.in. o zabójstwo teściowej przez dodanie do jej jedzenia trującego chlorku rtęci.
ŁW
41-latek w sądzie I instancji usłyszał wyrok 25 lat pozbawienia wolności. Od wyroku sądu pierwszej instancji apelację złożyła zarówno prokuratura, oskarżony, jak i obrońca oskarżycieli posiłkowych (rodzina żony Andrzeja K.). Śledczy chcieli zaostrzenia kary. Prokurator uważał z kolei, że zbrodnia została dokonana ze szczególnym okrucieństwem, a sam oskarżony próbował także zabić innych członków rodziny. Prokurator żąda dla mieszkańca Grabówki dożywocia. Tak samo wnioskują pokrzywdzeni domagając się dodatkowo 400 tys. zł zadośćuczynienia.

Odwołanie złożyła także obrona oskarżonego. Andrzej K. domaga się uniewinnienia od najpoważniejszych zarzutów otrucia teściowej chlorkiem rtęci. Mężczyzna podczas procesu nie przyznał się do winy.

- Jestem elektrykiem i nie mam nic wspólnego z substancjami chemicznymi - mówił oskarżony.

Przypomnijmy, że sprawa dotyczy wydarzeń z 2004 roku. Wtedy właśnie zmarła teściowa oskarżonego Andrzeja K. Sekcja zwłok kobiety wykazała, że w jej organizmie znajdowała się rtęć, która kilkukrotnie przekraczała normy. Prokuratura postawiła mieszkańcowi Grabówki zarzuty m.in.: skonstruowania bomby i usiłowania wzniecenia pożarów. 40-latek nigdy wcześniej nie miał konfliktów z prawem. Proces przed białostockim sądem okręgowym był bardzo trudny, w większości opierał się na poszlakach. Andrzej K. w czerwcu 2013 roku został skazany na 25 lat więzienia. Sąd uznał, że mężczyzna dokonał zbrodni zabójstwa teściowej, narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia teścia, szwagierki, jej męża i dzieci. Wszystko z powodu niechęci do teściów. Mieli oni poświęcać zbyt mało uwagi jemu i jego żonie. Mężczyzna miał także zapłacić zadośćuczynienie szwagrostwu i teściowi (łącznie 70 tys. zł). Rodzina stwierdziła, że od kiedy Andrzej K. przebywa w areszcie nie ma żadnych niepokojących przygód.
Łukasz Wiśniewski
lukasz.w@bialystokonline.pl