Kultura i Rozrywka

Wróć

Muzyczna Białoruś wstępuje do Unii Europejskiej. Basowiszcza to miejsce spotkań

2013-07-21 00:00:00
Znakomita muzyka i żywiołowa zabawa w środku lasu. Festiwal Muzyki Młodej Białorusi Basowiszcza przyciągnął tłumy osób, nie tylko rockową publikę, ale też rodziny z dziećmi. Patronowaliśmy imprezie.
Anna Dycha
Basowiszcza to festiwal mniejszości białoruskiej w Polsce odbywający się na polanie Boryk koło Gródka. Startował u progu lat 90. i stał się miejscem, gdzie można posłuchać muzyków tworzących w języku białoruskim. Tegoroczna, XXIV edycja, stawiała na dużą muzyczną różnorodność - w parze szedł rock i folk, hip hop i reggae; zagrały zespoły lokalne, goście z kraju i zza wschodniej granicy.

Wilka ciągnie do lasu

Dużą publikę miał piątkowy koncert grupy Kim Nowak, projektu braci Waglewskich, który jest swoistym powrotem do czasów mocnego, gitarowego grania. Energetyczny występ porwał do tańca. Nie zabrakło powiewających biało-czerwono-białych flag, pogo pod sceną i unoszonych na rękach ludzi, którzy lądowali już za barierkami. Niektórzy domagali się więcej szatana, ale grupa konsekwentnie grała swoje, czyli przegląd utworów z dwóch płyt Kim Nowak i Wilk. W kilku Fisz sięgnął po megafon, a w jedną z piosenek wplótł fragment z numeru Zwierzę bez nogi nagranego z Emade.

Później sceną zawładnął białoruski Re1ikt. Mocne uderzenie, oryginalne brzmienie, żywiołowy wokalista. Z kolei Masala Soundsystem, polski kolektyw łączący orientalne techniki gry i instrumentarium oraz tradycyjny śpiew gardłowy z najnowszymi trendami, zaraził słuchaczy pozytywną wibracją.

Nie tylko publika w glanach, ale też rodziny z dziećmi

- Tutaj można posłuchać zupełnie nowej muzyki, która niekoniecznie jest grana w radiu - oceniają festiwal Krzysztof Kulesza i Adrian Charytoniuk, których spotykam tuż przed koncertem Kim Nowak. - Taka impreza pokazuje, że dużo dobrej muzyki powstaje za wschodnią granicą.

Moi rozmówcy podkreślają, że Boryk jest miejscem, gdzie słychać różnorodne brzmienia.
- Nie przyjechali tu jedynie ludzie w glanach, ale są całe rodziny. Panuje sympatyczna atmosfera. Nie widać podziałów między Polakami i Białorusinami - dodają Krzysztof i Adrian.

Czekajmy na wolną Białoruś

Takie marzenie ma jeden z członków Orkiestry Klezmerskiej Teatru Sejneńskiego, która zagrała w sobotę. Drugi dzień festiwalu zdominowały jednak grupy z Białorusi. Żywiołowo mieszały punk z folkiem Dzieciuki, na angielski repertuar indie postawił Clover Club, Vinsent połączył hip hop (zaangażowane teksty) z żywymi instrumentami, Akute mogło przypaść do gustu fanom melodyjnego gitarowego grania, a The Toobes zafundowało porządną porcję rocka. Goście z Ukrainy - Perkalaba - rozgrzali słuchaczy huculskim etno-ska. Polską gwiazdą było Indios Bravos. Na małej scenie (wiata z hamakami) po zakończeniu głównych koncertów do rana grali DJ-e z Polski, Białorusi i Anglii.

Basowiszcza to nie tylko muzyka, ale też artystyczne wydarzenia. Wymienić warto Partyzancki Kongres Rysowników pod kierunkiem Pawła Althamera, akcję Konstanty Teatru Kolegtyw, pokaz filmów dokumentalnych Artura Żmijewskiego czy jego Przystąpienie - Rekonstrukcję Historyczną Przyszłości, zrealizowaną z Igorem Stokfiszewskim (na maszt wciągnięto historyczne flagi Białorusi i Unii Europejskiej).

Festiwal zorganizowali: Fundacja Villa Sokrates i Białoruskie Zrzeszenie Studentów. Za rok jubileuszowa, XXV, edycja imprezy.
Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl