Kultura i Rozrywka

Motyle są wolne” to opowieść o młodym chłopaku - Donie, który w wynajętej kawalerce na Manhattanie po raz pierwszy próbuje samodzielnego życia, z dala od apodyktycznej matki. Kiedy poznaje swoją ekscentryczną sąsiadkę o dość pogmatwanej przeszłości, początkującą aktorkę Jill, jego poukładany świat zostaje kompletnie zburzony. Sztukę napisał Leonard Gershe w latach 70. XX w. w Nowym Jorku.
 
Wziąć sprawy we własne ręce

- To historia niepełnosprawnego chłopaka, która - wbrew pozorom - jest szalenie pozytywna. Nie ma tu żadnego użalania się nad losem. Nasz główny bohater jest osobą samodzielnie walczącą o wszystko. Chce wziąć sprawy w swoje ręce. Nie jest to pesymistyczna opowieść, a historia pokazująca, że osoba niepełnosprawna jest pełnoprawnym człowiekiem, mającym swoje marzenia, które chce i może spełnić - mówi Zbigniew Lesień.
 
Reżyser przyznaje, że pozytywny przekaz sztuki to jeden z głównych powodów, dla których zdecydował się ponownie sięgnąć po tekst Leonarda Gershe. Drugim jest szansa, jaką mogą otrzymać młodzi aktorzy, grający w tym przedstawieniu.

– Młodzi ludzie po ukończeniu szkół albo dostają takie zadania aktorskie, albo mija kilka lat i niestety nie. W spektaklu Motyle są wolne jest do ukazania cała paleta emocji: od śmiechu do łez. Gershe świetnie napisał tu dialogi. Praca przy tym przedstawieniu jest więc doskonałą okazją dla aktorów do rozwoju ich warsztatu. Przez prawie dwie godziny na scenie muszą oni zainteresować widzów swoimi postaciami. Aktorzy białostockiego teatru są bardzo pracowici, dlatego świetnie sobie radzą z powierzonymi zadaniami. A najfajniejsze w tych młodych ludziach jest to, że im się po prostu chce. Ja także czerpię z tej ich młodzieńczej energii, stąd udało nam się nawiązać nić porozumienia i pracować w swoistej symbiozie. Myślę, że jest to dodatkowa wartość związana z powstaniem tego przedstawienia i ona będzie emanowała ze sceny na widownię - dodał.

Drugie spotkanie z Teatrem Dramatycznym
 
Zbigniew Lesień pracuje w białostockim teatrze po raz drugi. W 2008 roku wyreżyserował na scenie kameralnej spektakl Antygona w Nowym Jorku.
 
- Bardzo lubię Białystok, miasto zaczęło żyć, powstał piękny rynek. Poza tym teatr jest przepięknie położony. To jest bardzo miłe uczucie, kiedy idzie się do pracy, a obok jest park, zieleń. Te dziesięć lat minęło niezwykle szybko i powróciłem tu z dobrymi wspomnieniami - powiedział reżyser.
 
Autorką adaptacji sztuki Motyle są wolne jest Anna Frąckiewicz. Scenografię i kostiumy zaprojektowała Elżbieta Terlikowska-Misiak. Muzykę skomponował Piotr Mikołajczak.

Premiera już w piątek

Na scenie kameralnej zagrają: Jolanta Skorochodzka, Urszula Szmidt, Dawid Malec oraz gościnnie Michał Kamiński. W trakcie spotkania z dziennikarzami podzielili się swoimi refleksjami, związanymi z pracą nad spektaklem:
 
- Największymi wyzwaniami, z którymi musiałam się zmierzyć, były: potrzeba przyswojenia obszernego scenariusza oraz wysiłek fizyczny i emocjonalny włożony w zbudowanie postaci, która przebywa na scenie przez cały czas trwania spektaklu. Ponadto sztuka taka jak ta, opierająca się na dialogach, wymaga nieustannego skupienia na słowie i partnerze scenicznym - powiedziała Urszula Szmidt.

Dawid Malec przyznał, że praca nad rolą Dona była najtrudniejszą z jego dotychczasowych kreacji.

- Po raz pierwszy przyszło mi się mierzyć z pełnowymiarową, głęboką postacią, która nie dość, że przechodzi w trakcie trwania sztuki przemianę, to jeszcze niemalże nie znika ze sceny. Specyfika sali kameralnej również nie ułatwia zadania. Bliski kontakt z widownią wymaga utrzymania intensywnych emocji, które mogą zaistnieć tylko w relacji z partnerem, bez którego nie da się odnieść sukcesu - przyznał aktor.

Premiera spektaklu Motyle są wolne odbędzie się w piątek (17.05) o godz. 19.00 na scenie kameralnej. Przedstawienie będzie można obejrzeć także 18, 19, 24, 25, 26 i 31 maja oraz 1 i 2 czerwca.

Repertuar Teatru Dramatycznego

Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl