Kultura i Rozrywka

Wróć

Moja Rosja - trzy opowieści

2009-10-22 00:00:00
O Rosji mniej znanej opowiadali wczoraj w Galerii im. Sleńdzińskich uczestnicy sesji posterowej Moja Rosja, którą zorganizowano w ramach konferencji Wizja kultury własnej, obcej i wspólnej w sytuacji kontaktu.
Trzy różne osoby wybrały po pięć zdjęć, które są dla nich ważne i opowiadają o Rosji. Dla Witolda Mirskiego, podróżnika z Warszawy takim miejscem są Wyspy Sołowieckie, o których czytał u Sołżenicyna w Archipelagu Gułag. To właśnie tam w byłym klasztorze w strasznych warunkach przetrzymywano więźniów politycznych. Gdy sam dotarł na wyspy, miejsce zrobiło na nim wielkie wrażenie. Opowiadał o milczących cegłach w nieodnowionych, odrapanych ścianach, które zdawały się do niego mówić. Wyobrażał sobie, jak ludzie tam żyli, jak pracowali. Również Zuzanna Bogumił, antropolog kultury, która od kilku lat prowadzi badania nad miejscami pamięci w dawnych łagrach na swoich zdjęciach uwieczniła Sołowki. Jednak ona na pozostałości łagiernej przeszłości patrzy z punktu widzenia antropologa kultury. Trzecia opowieść - Magdaleny Kucharewicz - to opowieść pielgrzyma. Już osiem razy odwiedziła niewielką wieś położoną 600 km na wschód od Moskwy - Diwiejewo. - Gdy myślimy o Rosji, do głowy przychodzą nam nazwiska Dostojewskiego, Tołstoja, imiona carów, Stalin. Rzadko zastanawiamy się nad rosyjską prowincją i biedą, jaka tam panuje - opowiadała. Diwiejewo to typowa rosyjska wieś, w której łączy się bieda właśnie i złote kopuły cerkwi. Nie ma tam wielkich zabytków architektury, a mimo to przyjeżdżają tam zarówno ludzie prości, jak i elity intelektualne i politycy. Wioska działa jak magnes, również na osoby niezwiązane z prawosławiem. Znajduje się tam żeński klasztor, w którym na co dzień żyje i pracuje około 200 sióstr oraz przechowywane są relikwie św. Serafima. Jednak Diwiejewo to również miejsce, w którym każdy pielgrzym może pochylić się nad sobą i wyciszyć.

W konferencji Wizja kultury własnej, obcej i wspólnej w sytuacji kontaktu brali udział nie tylko naukowcy - kulturoznawcy, socjologowie, etnografowie, językoznawcy, badacze literatury, filmu i teatru, ale też inni uczestnicy kultury. - Chcemy tworzyć łącza między tymi grupami, stąd nie ograniczamy się do referatów, ale użyliśmy np. fotografii, które mają mają na swój sposób opowiadać o tym, czy jest kultura i nasze jej poznawanie - mówi dr hab. prof. Uniwersytetu w Białymstoku z Zakładu Wiedzy o Kulturze Instytutu Filologii Polskiej Anna Wieczorkiewicz, koordynator projektu. I podkreśla, że to różnorodność dróg dochodzenia do poznawania kultury i różnorodność doświadczeń są najbardziej interesujące. - Centralną ideą konferencji jest idea kontaktu. Wizja kultury własnej, obcej i wspólnej, czyli to, co tworzy się w sytuacji zetknięcia się z obcością albo sytuacja, w której obcość chcielibyśmy odnaleźć. Dr Monika Kostaszuk - Romanowska dodaje, że w Białymstoku, w którym z wielokulturowością można zetknąć się na co dzień, logiczne jest dyskutowanie o kontakcie różnych kultur, o poczuciu obcości i swojskości.

Konferencja Wizja kultury własnej, obcej i wspólnej w sytuacji kontaktu trwała od 20 do 22 października. Zorganizowała ją Białostocka Wszechnica Kulturoznawcza we współpracy z Zakładem Wiedzy o Kulturze Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu w Białymstoku.
andy