Minister Piontkowski: Edukacja to inwestycja a nie koszt
O kwestii finansowania oświaty mówili w środę (25.09) w Białymstoku przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości z ministrem edukacji Dariuszem Piontkowskim na czele.
PiS Podlaskie
Wiemy, że oświata coraz więcej kosztuje
Działacze PiS odnieśli się do krytyki, jaka spadła na obecny rząd w związku ze skutkami reformy oświaty i zarzutami, że za mało pieniędzy trafia z budżetu państwa w ramach subwencji oświatowej.
- My traktujemy edukację jako inwestycję a nie jako koszt. Tak próbują to przedstawiać niektóre samorządy, mówiąc o tym, że muszą dokładać do subwencji oświatowej – mówi Dariusz Piontkowski, minister edukacji. - Ten sposób myślenia trzeba zmienić, ponieważ przedsiębiorcy coraz częściej mówią o tym, że potrzebują dobrej edukacji nie tylko ogólnokształcącej, ale i zawodowej.
Minister Piontkowski przypomniał, że w Polsce edukacja finansowana jest z trzech źródeł – jedno z nich to subwencja oświatowa, która w ostatnich latach wzrosła do ok. 46 mld zł, a w planach na przyszły rok jest planowane kolejne zwiększenie, które pójdzie na pokrycie podwyżek dla nauczycieli. Poza subwencją oświatową, druga część to dotacje celowe, a trzeci rodzaj źródeł finansowania to dochody własne samorządów. Pokazał też pewną zależność na przykładzie Białegostoku.
- Słyszymy coraz częściej ze strony dużych miast, że ciągle tych pieniędzy jest za mało. Pomiędzy rokiem 2017 a 2019 jest wyraźny wzrost, jeśli chodzi o subwencję oświatową w Białymstoku – w granicach 7-8%. Natomiast liczba uczniów realnie uczących się w Białymstoku wzrosła o zaledwie 1,7% - mówi Dariusz Piontkowski i zauważa, że także poziom wydatków na oświatę w stosunku do wydatków ogółem w Białymstoku z roku na rok maleje. - Zgadzamy się, że oświata kosztuje coraz więcej, ale z drugiej strony te wskaźniki pokazują, że miasto ma coraz mniej wydatków, jeśli chodzi o procenty.
Więcej szkół, więcej możliwości
Działacze PiS przypomnieli także, że w 2012 roku prezydent Truskolaski doprowadził po zgodzie radnych PO na wygaszenie 6 placówek zawodowych. Wówczas zniknęły choćby z mapy Białegostoku takie szkoły jak Zespół Szkół Zawodowych PKP, czyli popularna Kolejówka, Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1, czyli Mleczak czy dwie szkoły mechaniczne. Ich zdaniem ma to negatywne skutki dla obecnej sytuacji w białostockiej szkole.
- Dzisiaj miejsc do kształcenia ludzi w konkretnym zawodzie brakuje, a właściwie sytuacja jest taka, że ktoś po takiej szkole może z łatwością znaleźć dobrze płatną pracę – mówi Mariusz Gromko, kandydat na senatora w naszym okręgu, a obecnie radny miejski.
Kandydaci Prawa i Sprawiedliwości podkreślają, że dobre szkoły średnie mogą być takim samym kołem zamachowym dla rozwoju miasta, jak uczelnie wyższe, ponieważ przyciągają zdolnych młodych ludzi. Poza tym nowe szkoły, ich zdaniem, mają być odpowiedzią na zatłoczone szkoły.
Mateusz Nowowiejski
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl