Mijamy ich na co dzień. Bardzo potrzebują pomocy - niekoniecznie materialnej [WIDEO]
2018-04-23 10:44:04
Każdego dnia spotkamy mnóstwo ludzi. Wśród ich są samotni, odrzuceni i bezdomni. Po przejściach, często chcą wrócić do normalnego życia. Potrzebują jednak pomocy, chociażby niewielkiej.
Justyna Fiedoruk
Ci ludzie są wśród nas
Bezdomni zazwyczaj są postrzegani jako zaniedbani alkoholicy, szukający kolejnej okazji, by się napić. Często są brudni i brzydko pachną. Ludzie patrzą na nich typowo stereotypowo, a przecież wielu z nich to osoby, których życiowe problemy po prostu przerosły. Często stoczyli się na dno nie przez nałóg, ale odrzucenie (a nawet oszukanie) ze strony bliskich. Niektórym coś nie wyszło - padła firma, zmarł małżonek itp. Ile ludzi - tyle historii.
Wielu bezdomnych w pewnym momencie swojego życia, chce się jednak pozbierać i wrócić do normalności. Tylko jak, skoro nie mają pieniędzy, dachu nad głową i wsparcia? Z pomocą przychodzi im Stowarzyszenie Ku Dobrej Nadziei. Tu wyciąga się do nich rękę. Ciężko jest jednak to robić przy tak niewielkich dofinansowaniach i narastających problemach.
Obecnie osoby, które z różnych powodów zostały bez dachu nad głową mogą zatrzymać się w ośrodku przy ul. Grunwaldzkiej. Budynek z zewnątrz nie robi najlepszego wrażenia, wewnątrz wcale nie jest lepiej – aczkolwiek czysto. Potrzebny jest jednak remont. Bezdomni w ciągu ostatnich kilku lat musieli się przenosić kilkukrotnie.
Brakuje wielu rzeczy
Aby mogli tu zostać potrzebne jest wsparcie. Z droższych rzeczy na już brakuje: 13 par drzwi, 32 okien, 4 hydrantów, drzwi wejściowych, łazienki, rur wentylacyjnych, wykładziny. A tak naprawdę przyda się wszystko: bandaże, woda utleniona, koce, ubrania czy chemia. Pomocna może być też zwykła rozmowa, której często bezdomnym brakuje.
- Ja wreszcie czuję się tu człowiekiem. Żyło się z tego, że zbierało się puszki, ludzie pomagali. Pierwsza myśl była taka - aby się napić i zapomnieć. Dno, dno, dno - opowiada Bogumiła Tarasewicz, mieszkanka ośrodka przy ul. Grunwaldzkiej. - Jestem tutaj naprawdę szczęśliwa, czuję się potrzebna. Nas nie trzeba prosić, ci co mogą, sami się udzielają, wszystko chętnie sprzątamy i czyścimy, nie trzeba nas palcem popychać - dodaje.
Kobieta otwarcie przyznaje, że kiedyś żyła ponad stan i stoczyła się z powodu alkoholu. Nałóg zniszczył jej małżeństwo, kontakty z dziećmi. Przez rok była bezdomna. Dopiero w ośrodku zrozumiała swój problem i zaczęła z nim walczyć. Tak jak wiele innych osób:
- W tym momencie mamy tylko dorosłe osoby, zdarzały się osoby z dziećmi, nawet dzieci rodziły się na terenie ośrodka i wychowywały. Ogrzewalnia jest na 50 osób, jednak w okresie zimowym często było więcej. Na górze mamy noclegownię, gdzie są stali mieszkańcy, jest ich 16, plus jest tzw. noclegownia nocna, dla ludzi, którzy tylko na noc przychodzą. Oprócz tego otworzyliśmy też skrzydło, które jest takim schroniskiem dla niesamodzielnych bezdomnych, których jest coraz więcej - mówi Joanna Sałaban ze Stowarzyszenia Ku Dobrej Nadziei.
Zachęca jednocześnie, by pomagać, nie zapominać o tych ludziach i nie skreślać ich.
Niezwykły teledysk pokazujący różne osobowości
W ośrodku dla bezdomnych są różni ludzie, z różnymi talentami. Przykładowo - pan Roman. Jest świetnym malarzem. Niegdyś uczył się nawet w supraskim plastyku. Albo pan Stanisław, który zbliża się do emerytury. Stracił wszystko nie przez alkohol, ale różne inne perypetie życiowe, może też trochę przez buntowniczą naturę? Skryty, nie chce opowiadać, bo jak sam twierdzi trzeba byłoby mówić cały dzień.
Białostocki zespół Roki ich oraz innych bezdomnych pokazał w swoim teledysku. Postacie te skontrastowane są z ludźmi, którym się powiodło. Piosenka Miłość i nakręcony do niej teledysk pokazują, że bez względu na to kim jesteśmy, ile mamy pieniędzy i jaki status społeczny, łączy nas jedno - pragnienia oraz marzenia.
- Piosenka o miłości, wydaje się, że tekst jest banalny. To jednak wymagało dodatkowego obrazu i dodatkowego przesłania. Pomysł był taki, żeby pokazać całą warstwę społeczną, a więc ludzi, którzy są lekarzami, dziennikarzami oraz tych, którym się w życiu nie powiodło. Bo pytanie było jedno - co najbardziej kochasz. I się okazuje, że dentystę, właściciela pubu, niepełnosprawnego czy bezdomnego łączy jedno: miłość do przyrody, do ludzi, rodziny, marzenia o spokoju. Przy okazji chcemy pomóc podopiecznym stowarzyszenia Droga do Nadziei - mówi Piotrek Czaban, basista zespołu Roki. - Zobaczmy ten ośrodek: panuje tu ciasnota, tak nie może być. To jest wstyd dla miasta. Zaprosiłem urzędników, by przyszli, zobaczyli jak to wygląda, ale nikt się nie zjawił.
Każdy może pomóc ośrodkowi. Chętni mogą np. przelewać pieniądze na remont i działalność ośrodka. Mile widziane są także inne podarki. Cenne są m.in. bandaże, których ciągle brakuje - szczególnie, że jest problem z leczeniem bezdomnych, gdyż nie są ubezpieczeni. Lekarze często nie chcą nawet spojrzeć na takiego pacjenta odsyłając go do domu - czyli na Grunwaldzką. Brakuje też koców oraz innych przedmiotów codziennego użytku.
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z
Polityka cookies
. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu mechanizmu cookie w Twojej przeglądarce