Napisali list otwarty
Miesiąc temu, mieszkańcy białostockich Dojlid oficjalnie złożyli uwagi do
projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla rejonu ulic Dojlidy Fabryczne i ks. Suchowolca.
Nie uzyskali oni jednak żadnej odpowiedzi, w związku z tym zabiegali o spotkanie z prezydentem Białegostoku Tadeuszem Truskolaskim, ale i w w tej sprawie nie otrzymali żadnej wiadomości zwrotnej. W związku z tym napisali list otwarty, który został przekazany lokalnym mediom. Obrońcy Dojlid opisują to, czego nie było im dane powiedzieć osobiście prezydentowi.
Mieszkańcy dowiedzieli się, że wizja uchwalenia planu dla ich osiedla oddala się przez kolejną jego fragmentaryzację.
Najpierw urzędnicy podzielili Dojlidy na etapy, a teraz etapy dzielone są na jeszcze mniejsze podetapy, i w ten sposób procedura planistyczna zaprowadzona została ad absurdum, ale też poza granice obowiązującego prawa. Teren Fabryki Sklejek znów został odłożony na później, a może na... nigdy? - pytają w liście mieszkańcy Dojlid.
Przypominamy, na terenie, który jest morfologiczną doliną rzeki Białej, miejscy planiści chcą na Dojlidy wprowadzić 6 tys. nowych mieszkańców, kiedy obecnie całe osiedle zamieszkują około 3 tys. osób.
Plan sankcjonuje chaotyczną zabudowę
Mieszkańcy uważają, że obecna sytuacja, gdy powstają budynki tylko na podstawie wydawanych warunków zabudowy byłaby nawet lepsza niż gdyby budowano wg zapisów proponowanego planu zagospodarowania. Zwrócili się do odpowiedzialnego za sprawy przestrzeni miejskiej zastępcy prezydenta Białegostoku Adama Musiuka:
Plan w zaproponowanym przez Pana kształcie nie chroni Dojlid przed chaotyczną zabudową na bazie warunków, ale je sankcjonuje i dodaje dodatkowe cztery piętra, których budowa na podstawie warunków zabudowy nigdy nie stałaby się możliwa! Gdyby tego było mało, mówimy o terenie oznaczonym w dokumentach planistycznych jako morfologiczna dolina rzeczna Białej, teren o warunkach niekorzystnych do zabudowy, na którym wody gruntowe są na głębokości nawet jednego metra, który jest zlewnią naturalnych cieków mających źródła w Lesie Solnickim, z rzeką Białą. To skandaliczne.
Zarówno zastępca prezydenta, jak i dyrektora departamentu urbanistyki nie odpowiedzieli na pytanie mieszkańców, co stało się z procedurą planistyczną z roku 2013.
Plan zniknął - a za naszymi oknami wyrastać zaczęły bloki, którym towarzyszą zalania naszych domów i ulic. Mamy szczerą nadzieję, że obecne uniki nie zmierzają w tym samym kierunku - Dojlid bez planu - bo planu potrzebujemy bardzo i chcemy, by został uchwalony, ale w kształcie, który będzie zgodny z sąsiadującą zabudową, wartością historyczną dzielnicy, a przede wszystkim - oczekiwaniami mieszkańców - czytamy w liście.
Czy prezydent wysłucha próśb białostoczan?
Jeżeli chodzi o uwagi mieszkańców Dojlid do procedowanego obecnie planu, postulują oni przede wszystkim dekoncentrację zabudowy i zwiększenie frakcji terenu biologicznie czynnego i chłonnego, odsunięcie zabudowy od rzeki Białej i ochronę jej doliny oraz prawne usankcjonowanie pozostawienia ogrodów działkowych w ich obecnym miejscu.
Białostoczanie domagają się od prezydenta wprowadzenia do projektu planu zapisów chroniących mieszkańców przed zalaniami, a osiedle Dojlidy przed infrastrukturalną i estetyczną dewastacją, a przyszłych mieszkańców przed zainwestowaniem życiowych oszczędności i wieloletnich zadłużeń w budynki stojące na gruncie, który zwyczajnie nie jest w stanie ich unieść - napisali.
Mieszkańcy wciąż liczą, że prezydent Truskolaski zechce stworzyć z nimi akt prawa, który będzie w interesie wszystkich białostoczan. Swoją rację uzasadniają tym, że ustawodawca przewidział udział społeczeństwa w procedurze tworzenia planów, by dać organowi wykonawczemu możliwość uwzględnienia vocem populi.
Podajemy je na tacy. Z Pana strony wystarczy jedynie słowo uwzględniam wpisane w zarządzeniu oraz nakazanie rychłego przedłożenia poprawionego projektu państwu radnym do uchwalenia. Pozostawi Pan siekierę wiszącą nad głowami naszych działkowców, którzy w każdej chwili muszą liczyć się z wyrzuceniem ich z ogrodów, bo według Pana lepiej od nich pasuje tu zieleń urządzona? Uwzględni Pan nasze uwagi, czy będzie Pan walczył o więcej i więcej pięter dla właściciela terenu i dewelopera, a może nawet chował plan na kolejną dekadę? Proszę pokazać, po czyjej stronie Pan stoi - dewelopera i betonozy, czy mieszkańców i środowiska? - pytają prezydenta.