W poniedziałek (5.03) radny Platformy Obywatelskiej Maciej Biernacki, podczas konferencji prasowej zarzucił radnym PiS sprzyjanie jednemu z białostockich deweloperów oraz małżeństwu przedsiębiorców. Chodziło dokładnie o uwagi do studium zagospodarowania zatwierdzone przez klub większościowy (więcej:
PiS idzie na rękę deweloperowi? Platforma stawia taki zarzut).
Ciek jest czy go nie ma?
Jedna z uwag miała dotyczyć działki przy ul. Kluka należącej do wspomnianego małżeństwa i być przemianowana z terenu pod zieleń urządzoną, na tereny budowlane, co zdecydowanie zwiększyłoby jej wartość. Radny tłumaczył, że w tym miejscu jest ciek wodny zasilający Dolistówkę i dlatego nie powinno się tego terenu zabudowywać. Właściciele działki, chociaż nie nazwani z imienia i nazwiska, poczuli się wywołani do odpowiedzi i postanowili zareagować.
- Czujemy się pomówieni i zniesławieni. Zostały naruszone nasze dobra osobiste, które gwarantuje nam konstytucja. Będziemy domagać się, żeby pan Maciej Biernacki przeprosił nas za kłamstwa, które wypowiedział publicznie – mówi Maria Bzura, współwłaścicielka terenu. - Jest mi bardzo przykro, że pan Maciej Biernacki jako radny miejski nie zadał sobie trudu i nie zapytał nas i nie zainteresował się sprawą, a mówi kłamstwa bez pokrycia, a powinien jako radny stać po stronie mieszkańców.
Według dokumentów, które przedstawiła Bzura wspomniany ciek wodny nie istnieje. Przez działkę ma przechodzić tylko nieczynny rów melioracyjny. Potwierdzać mają to pisma wydane przez geologa oraz przez Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych Oddział Terenowy Białystok. W opinii geologicznej wystawionej przez Jana Kosierkiewicza widnieje informacja, że wymieniony relikt rowu melioracyjnego wzdłuż którego wykonano wiercenia był suchy. Nie stanowi cieku wodnego. Wymieniony suchy rów występuje poza obszarem doliny rzeki Dolistówki.
Obowiązujący plan zagospodarowania przestrzennego pozwala na ich działce o powierzchni 1,5 hektara, stawiać budynki mieszkalne, a nawet zabudowę wielorodzinną, z wyłączeniem ok. 0,35 ha. Jednak według projektu studium, teren ten powinien pozostać niezabudowany.
Przeprosiny albo sąd
Państwo Bzurowie znani są ze sprawy walki z magistratem o parking przy ich sali weselnej Promenda (ul. Wiklinowa), na którym miasto postawiło ekrany dźwiękoszczelne. Nie ukrywają też swojej sympatii do Prawa i Sprawiedliwości. Radny Biernacki nazwał ich jednak członkami-sympatykami.
- Nigdy nie byłam i nie jestem członkiem PiS, a moje prywatne sympatie nie powinny interesować radnego Biernackiego - zapewnia właścicielka Promenady.
Państwo Bzurowie domagają się publicznych przeprosin od radnego w terminie do 9 marca. Jeśli do tego nie dojdzie, grożą pozwem sądowym. Dodatkową apelują, żeby Maciej Biernacki zrezygnował z pełnionej funkcji.
- Mamy dość upokorzeń, nękania nas i wyłączania nas ze społeczeństwa naszego miasta. Nie pozwolimy, żeby jakieś rozgrywki polityczne, od których jesteśmy daleko sięgały nas – mówi Maria Bzura.
Radny przepraszać nie zamierza, bo jak twierdzi opierał się na dokumentach wystawionych przez urzędników, a nazwania kogoś członkiem PiS-u nie uważa za obrazę.
- Nie zamierzam przepraszać. Informacje, które podałem odnośnie działki widnieją w miejskich dokumentach – odpowiada na zarzuty radny Biernacki. - A jeśli ktoś się czuje dotknięty słowami o tym, że jest członkiem PiS, to jestem w stanie to zrozumieć, ale trudno to nazwać obrazą - odpowiada.