Mecz z Legią to już przeszłość. Jagiellończycy muszą pokazać sportową złość
Jagiellonia Białystok odpadła z Pucharu Polski i teraz może już się skupić tylko i wyłącznie na PKO BP Ekstraklasie oraz Lidze Konferencji. W niedzielę (2.03) Żółto-Czerwoni podejmą na własnym terenie GKS Katowice, który jesienią pokonał białostoczan 3:1.
Jakub Tomasz Gwiazdowski
Łatwo nie będzie
Emocje po pucharowym starciu z Legią nie gasną, jednak podopieczni Adriana Siemieńca nie powinni już rozpamiętywać wydarzeń ze środy, tylko muszą skupić się na tym, co przed nimi. A przed nimi trudny mecz z GKS-em Katowice. Beniaminek w obecnym sezonie spisuje się naprawdę dobrze, zajmuje w tabeli wysokie 8. miejsce i już raz napsuł krwi białostoczanom. Pod koniec sierpnia, gdy mistrzowie Polski intensywnie łączyli grę w lidze z walką w eliminacjach do europejskich pucharów, GieKSa wygrała z Jagą 3:1. W Katowicach Żółto-Czerwoni rozegrali jedno z najgorszych spotkań w ostatnim roku i teraz mają okazję do rewanżu. Niedzielny bój jest także szansą na przekucie złości po meczu z Legią w coś dobrego.
- Spodziewam się twardego, zaciętego starcia. Każdy rywal traktuje nas bardzo poważnie, co jest naturalne, biorąc pod uwagę, że jesteśmy mistrzem. Zasada bij mistrza obowiązuje i myślę, że większość drużyn, zarówno tych, które przyjeżdżają do Białegostoku, jak i tych, z którymi gramy na wyjazdach, podchodzi do nas w ten sposób. Każdy walczy o swoje cele. GKS Katowice ma inne ambicje niż my, ale jedno jest pewne, czeka nas wymagające spotkanie i zacięta walka - mówi przed zbliżającą się rywalizacją Rafał Grzyb, asystent Adriana Siemieńca.
Defensywa wciąż w rozsypce
Sytuacja kadrowa Jagiellonii nie jest najlepsza, a problemy występują zwłaszcza w formacji obronnej. Kłopoty ze zdrowiem ma bowiem aż czterech defensorów - Adrian Dieguez, Michal Sacek, Joao Moutinho oraz Norbert Wojtuszek. Dwóch pierwszych wymienionych zawodników w niedzielę na pewno nie zagra, zaś pozostała dwójka być może będzie gotowa na pojedynek z GKS-em. Warto pamiętać, że ostatnio w Warszawie nie wystąpił też Kristoffer Hansen, który również walczy z czasem, by zdążyć na ligowe starcie z beniaminkiem.
- Norbert opuścił boisko z drobnym urazem, ale była to raczej ostrożność, by uniknąć poważniejszej kontuzji. Jeśli chodzi o Michala Sacka i Adriana Diegueza, ich sytuacja się nie zmieniła i nadal nie będą do naszej dyspozycji. W przypadku pozostałych zawodników walczymy z czasem, ale mamy jeszcze kilkadziesiąt godzin na przygotowania. Liczę, że wszyscy będą gotowi na to spotkanie - informuje Rafał Grzyb.
Niedzielne starcie rozpocznie się o godz. 17.30. Mecz poprowadzi Wojciech Myć z Lublina.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl