Mamy brudne powietrze. Białostoczanie, którzy zmodernizują ogrzewanie, dostaną dotację
Mieszkańcy Białegostoku, którzy zechcą wymienić ogrzewanie w swoich domach na bardziej ekologiczne, zapłacą tylko 10% kosztów wymiany instalacji. Resztę pokryje miasto.
pixabay.com
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska badał jakość powietrza w aglomeracji białostockiej. Nie ma wątpliwości - jest zanieczyszczone, zwłaszcza w Białymstoku. Są w nim przekroczone normy w zakresie pyłu zawieszonego PM10 i PM2,5 oraz benzo(a)pirenu.
- Szkodliwe substancje w 90% pochodzą z domów indywidualnych - mówi Anna Janczyło-Morzy z Departamentu Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
Główną przyczyną powstawania zanieczyszczeń jest spalanie w piecach i kotłach złej jakości węgla, koksu i drewna, a zwłaszcza odpadów. To powoduje niekorzystny wpływ na zdrowie i jakość życia. Stąd inicjatywa magistratu, by zdobyć pieniądze w ramach programu Kawka, ogłoszonego przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Z nich będą mogli skorzystać mieszkańcy Białegostoku.
- Najbardziej skutecznym sposobem na poprawę jakości powietrza jest udzielenie miejskich dotacji na zmianę ogrzewania na bardziej ekologiczne - nie ma wątpliwości Janczyło-Morzy.
I tak wsparcie finansowe dostaną białostoczanie, którzy zdecydują się na zmianę systemu ogrzewania opartego o węgiel, koks i drewno na podłączenie do miejskiej sieci ciepłowniczej, zastosowanie ogrzewania gazowego, elektrycznego, olejowego bądź też z odnawialnego źródła energii (pompy ciepła, kolektorów słonecznych). Chodzi o mieszkania i domy ogrzewane indywidualnie w zabudowie jednorodzinnej oraz wielorodzinnej, zwłaszcza zlokalizowane na osiedlach: Piasta II, Skorupy, Mickiewicza, Dojlidy, Starosielce, Jaroszówka, Wygoda i Kawaleryjskie. Tam właśnie, według diagnozy stanu aerosanitarnego, występują obszary z przekroczonym poziomem dopuszczalnym pyłu zawieszonego.
O dotacje będą mogli starać się mieszkańcy jeszcze w tym roku. W latach 2016-2018 uzyskają oni zwrot 90% kosztów wymiany instalacji grzewczych (do 10 tys. zł). Zaś od 2019 r. dotacje będą mniejsze - sięgną do 45% kosztów (do 5 tys. zł).
- To program pilotażowy, nigdy na terenie miasta nie był realizowany. Będziemy go dopracowywać - zapowiada Anna Janczyło-Morzy.
O przyznaniu dotacji będzie decydowała kolejność składanych wniosków. Magistrat jeszcze ogłosi, kiedy zacznie się ich nabór.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl