Aktualności

Wróć

Mam inne zdanie. Starosielce jakich nie znasz! [FELIETON]

2014-01-13 00:00:00
Metropolia żyjąca przeszłością, marzeniami o ponownej świetności i prawach miejskich – czy osiedle wyklęte i opuszczone przez Boga i ludzi? Czym są dziś Starosielce?
Maliniak, www.wikipedia.org
W każdym mieście są tereny cywilizacyjnie rozwinięte i prezentujące pewną niezaprzeczalną klasę. Są miejsca tętniące życiem, bezpieczne, przyjazne, krajobrazowo i mentalnie pozytywne. Ludzie żyją tam spokojnie, mogą liczyć na siebie nawzajem. Organizują sąsiedzkie grille, pożyczają od siebie szklankę cukru albo dwa jajka.

Starosielce takie nie są. To obszar zakazany. Ciemny, szary, daleki od cywilizacji. Tam beztrosko funkcjonują wyłącznie przedstawiciele półświatka: Juan Carlos Diego Armando Moralez i Antonio Maria Antonina Servantez. Jak na Meksyk przystało.

Wielu zastanawia się, skąd akurat Meksyk. Niektórzy mówią, że od ulicy Meksykańskiej. Inni, że w związku z atmosferą życia, która przypomina tamten piękny kraj. I nie chodzi o Tortillę czy Sombrero. Wojny gangów, podejrzane transakcje, tajemnicze podpalenia, pościgi i strzelaniny to chleb powszedni Starosielcczan.

Bardzo imponuje mi w tym osiedlu to, że nie wylewają swoich spraw na resztę miasta. Swoje sprawy załatwiają we własnym sosie, we własnym zakresie i bez udziału mediów. Wszyscy wiedzą, jak tam jest, jednak nikt nie wie tego na pewno i nikt osobiście nie widział. A legendy jakie krążą to materiał na niejeden scenariusz thrillera klasy nie niższej niż Dom zły czy To nie jest kraj dla starych ludzi.

Na Starosielcach, oględnie mówiąc, najbezpieczniej nie jest. Celowo piszę na Starosielcach a nie w Starosielcach – na co niezmiennie oburzają się wiekowi mieszkańcy, pamiętający świetność tego grodu na prawach miasta. Niestety – dumne czasy dawno minęły i trzeba się z tym pogodzić.

A bardzo niefajnie obeszła się historia z miastem Starosielce. Nie dość, że zdegradowano je do rangi osiedla, to wybudowano baraki socjalne, sprowadzono ludność napływową nie pierwszej klasy, mocno zaniedbano architektonicznie i pozostawiono na pastwę Meksykańczyków. Całe szczęście, że nie ogrodzono drutem kolczastym i nie postawiono strażników z bronią.

A może nie jest aż tak źle? Może są Starosielcczanie żyjący spokojnie, bezstresowo, w przyjaznej atmosferze i serdeczności z sąsiadami? Może tam nie jest aż tak niebezpiecznie i nie trzeba się bać o felgi w aucie jak zatrzymam się przy sklepie? Ktoś wie? Ktoś coś słyszał?
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl