Aktualności

Wróć

Mam inne zdanie. Osiedle Zawady, jakiego nie znasz! [FELIETON]

2014-02-24 00:00:00
Białystok ma w sobie coś takiego, że sprawnie i żwawo anektuje kolejne tereny i przytula jak swoje. Jakoś tak naturalnie, bez problemów, bez pytania czy negocjacji. No i wziął Zawady też.
E.S.
Czwarta rano. Cisza. Słychać tylko delikatny świergot ptaków rozkoszujących się sielską słowiańską atmosferą. Gdzieś tam, hen, za horyzontem, leniwie wstaje słońce i budzi do życia gospodarstwa domowe. Kury i świnie przeciągają się, zaczynając kolejny dzień w podbiałostockiej wsi Zawady...

Nie jest to zamierzchła przeszłość, skoro nawet ja pamiętam te czasy. Brukowana ulica wzdłuż wioski, drewniane płoty, a przy każdym domu ławka. Ludzie gardzili sklepowym jajkiem, wspólnie bili świniaka – nie zważając na detale, jak problem rytualnego uboju czy wytyczne sanepidu. Sielanka pośród cywilizacji – obrazek jak z filmu Zróbmy sobie wnuka.

Czy to Białystok tak bardzo chciał Zawad – czy Zawady tęskniły do Białegostoku – nie wiem. Komuś znudziła się bezstresowa atmosfera. A może znów potwierdziło się, że od cywilizacji nie da się uciec. Zamiast bruku pojawił się asfalt, zamiast łąk – fundamenty, a drewniane ogrodzenia zastąpiły mury i blacha. Przyszło miasto.

Białystok ma w sobie coś takiego, że sprawnie i żwawo anektuje kolejne tereny i przytula jak swoje. Jakoś tak naturalnie, bez problemów, bez pytania czy negocjacji. Jakby to była naturalna kolej rzeczy: z wiosek ludzie przenoszą się do miasta, a jak nie – to wieś miastem się staje. I tak oto mamy dziś kolejne osiedle – Zawady.

W odróżnieniu od Starosielc, które w pradawnym mieszczańskim klimacie przepadły, Zawady resztkami sił zachowują swój charakter osady sprzed lat. No, może nie licząc terenów ulegających inwazji deweloperów.

Przydałby się w Białymstoku taki skansen – taka ostoja historii. Jakaś stara chałupa, dwie kury, ławka przed ogrodzeniem. Zawady wciąż jeszcze mają potencjał. Jeszcze zdarza się, że za ogrodzeniem pojawi się łoś, jeleń czy zając. Ale uciekają przed siódmą rano – bo wtedy wjeżdżają koparki budować szeregówki.

Myślę, że wszystkim, którzy – tak jak ja – bywają na Zawadach rzadko – osiedle nadal kojarzy się z przyjemną, sielską atmosferą wsi. Ze wszystkimi plusami takiego obrazu. Coraz mniej w Białymstoku osiedli, na których ludzie znają się od lat – bo mieszkają obok siebie od lat.

A może w tych nowych szeregówkach też ludzie kupią sobie kurę, postawią ławkę żeby z sąsiadem piwko razem wypić? A może nie – bo kto dziś w mieście ma na to czas?
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl