Mam inne zdanie. Opłatek na czerstwo [FELIETON]
Takie zabiegi kończą się albo niezręczną ciszą, raz po raz przerywaną czerstwym żartem pracowników kierownictwa niższego szczebla, albo tzw. wigilią szeptaną...
freedigitalphotos.net
Kończy się właśnie sezon na biby firmowe, popularnie nazywane wigiliami. Jest na nich śledź, ryba po grecku, sporadycznie spotykany bywa opłatek - ale nazywanie tego wigilią w większości przypadków traktować trzeba jako grubą przesadę.
Większość tradycyjnych polskich rodzin w okresie przedświątecznym ma pełno roboty. Trzeba chrzan zetrzeć, karpia zabić, owinąć dom dookoła lampkami - i wszystko co stoi na podwórku też. I w tym radosnym zabieganiu trzeba jeszcze znaleźć czas na służbową libację.
Wzorem wielkich korporacji, dziś już każda szanująca się firma ma swoje spotkanie wigilijne. Catering na bogato, galowe ubrania no i prezenty, prezenty. Szef pracownikom, pracownicy szefowi. Ten jeden wieczór w roku, kiedy Manager mówi ludzkim głosem.
Pomijając kwestię opłatka, który czasem pojawia się z racji tradycji i potraw kojarzonych z wigilijnym stołem, spotkanie to najczęściej w niczym tejże wigilii nie przypomina. Chyba, że z naszymi rodzinami jest aż tak źle...
Korporacyjny wynalazek zwany firmowym opłatkiem albo firmową wigilią jest z gruntu nieudany. Ludzie związani nieubłaganą podległością nie będą zachowywać się naturalnie i szczerze, zwłaszcza w tak absurdalnej sytuacji, jaką jest próba wytworzenia rodzinnej atmosfery.
Takie zabiegi kończą się albo niezręczną ciszą, raz po raz przerywaną czerstwym żartem pracowników kierownictwa niższego szczebla, albo tzw. wigilią szeptaną na działy. Wtedy pracownicy grupują się w znane sobie, wiarygodne ekipy z tych samych działów w firmie i obgadują sukienkę żony szefa.
Są wigilie firmowe, na których następują oficjalne podsumowania, podziękowania, wręczanie koszulek pracownikom miesiąca i dyplomów za wzorowe zachowanie przy biurku. Zdrowo, bo nikt nie udaje że to wigilia i wszyscy normalnie polewają wódkę. Popiją, potańczą, informatyk Antek da w mordę Waldkowi z działu szkoleń - i do domu.
Sezon przedświątecznych chlań na szczęście dobiega końca, następny dopiero za rok. Za chwilę nowy rok, nowe wyzwania, pomysły. Może ktoś wpadnie na to, jak z firmowego opłatka zrobić autentyczne spotkanie w gronie najbliższych. Bo z kim, jak nie z ludźmi z pracy, spędzamy większość życia?
Kto był na firmowej wigilii bez alkoholu?
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl