O gustach się nie dyskutuje. Nie zamierzam więc wyśmiewać wyznawców żadnego gatunku muzycznego - chociaż korci jak cholera... Nie jestem recenzentem, ani specjalistą w tym zakresie. Ale tak jak wiele osób, po prostu słyszę. I widzę, że jestem w mniejszości. I zastanawia mnie, jak to jest, że najbardziej podoba się to, co mało ambitne. Prawdziwi artyści, którzy mają pojęcie o nutach i potrafią nazwać każdy dźwięk swojego utworu, rzadko szczytują na listach przebojów. Tymczasem panowie śpiewający disco polo, miękkim głosem i mega prostym tekstem zainteresowali czterdzieści milionów internautów, z łatwością dostając się do Youtube Top 100 - jako pierwszy polski zespół w historii! Jak to jest możliwe? Czy staliśmy się już tak mało ambitni, czy przestaliśmy wreszcie wstydzić się muzyki chodnikowej?
Myślę, że gdyby znany przebój o majteczkach w kropeczki pojawił się dziś, też mógłby liczyć na milionowe odsłony. Albo ten o białym misiu. Oznacza to, że długo ukrywana prawda w końcu nie wytrzymała w ukryciu i wybuchła - czterdziestoma milionami odsłon! W dobie internetu, gdzie każdy może anonimowo pielęgnować swoją pasję, okazało się, że much są miliony... Okazało się, że popularność przeboju chodnikowego jest większa od takich ikon jak Beata Kozidrak, Maryla Rodowicz czy Doda. Sprawdziłem - największe przeboje Bajmu zobaczyło niecałe trzy miliony osób. Przez tyle lat obecności w sieci! Weekend miał tyle pewnie przez weekend. Oczywiście nieżyczliwi dopatrują się przekrętu - że sztuczne klikanie, że zatrudnili kogoś żeby pukał w teledysk na Youtube. Po co ta zazdrość, po co te okropne pomówienia. Jesteśmy jacy jesteśmy - już nie ma co się ukrywać. Wydało się. Fani disco polo są wśród nas. Może jest nim Twój sąsiad, szwagier albo teściowa.
Czy taka popularność daje wartość artystyczną? W tym przypadku oczywiście nie. Nadal uważam, że muzyka lekka, łatwa i przyjemna jest merytorycznie i artystycznie mierna. Jak można wierzyć wykonawcom, którzy wstydząc się nazwy własnego gatunku muzycznego zmieniają ją co kilka lat? Albo takim, którym do zagrania kawałka wystarczy keyboard z wejściem na dyskietki i dwuosobowa sekcja taneczna. Na uznanie zasługuje z pewnością do bólu bezpośredni przekaz słowny (kocham Cię = 90% tekstu) i ten sam motyw przewodni wszystkich piosenek (kocham Cię = 100% przekazu). Osobiście wolę jednak jeżeli tekst daje coś więcej do myślenia. Jasne, że majteczki w kropeczki też dają do myślenia. Jasne, że do mnie też przemawiają niektóre frazy discopolowych poetów - zwłaszcza jeżeli wyobrażę sobie, że ona tańczy dla mnie... Nie o to tu jednak chodzi.
Sukces tych zespołów pokazuje, że moja opinia jest w mniejszości. Może faktycznie miliony much nie mogą się mylić? Skoro chcemy to oglądać i tego słuchać - cokolwiek to jest, to gdzieś tam, w głębi, mocno schowana, może tkwi jakaś wartość? Chcecie mnie o niej przekonać? Macie odwagę wyrazić swoją miłość do chodnikowej?
Skomentuj na naszym fanpage'u
www.facebook.com/BialystokOnline