Aktualności

Wróć

Mam inne zdanie. Facet z damską torebką [FELIETON]

2013-05-13 00:00:00
Kiedyś wszystko było proste. Facet był facetem, kobieta - kobietą. Facet nosił ubrania męskie, kobieta - damskie. Dzisiaj płeć jest pojęciem względnym. Może to i lepiej - nikogo nie dziwi już facet z damską torebką.
sxc.hu
Piękne lato mamy tej wiosny. Wiele się dzieje w Białymstoku. A nawet jak się nie dzieje, to i tak chce się wyjść z domu, spacerować po mieście, odwiedzić piękne miejsca - wszak mamy, gdzie pójść. Wśród tłumów relaksujących się na łonie zaobserwować można zjawisko, które nie jest ani nowe, ani mało znane, ani też jakieś strasznie sensacyjne. Ale mnie od lat niezmiennie kłuje w oczy i powoduje grymas na twarzy.

W każdym gronie spacerowiczów występują faceci, którzy niosą damskie torebki. Nie wiem tego na pewno, ale podejrzewam, że nie są to ich torebki. Myślę tak dlatego, że obok spacerują najprawdopodobniej ich drugie połówki, które raz po raz coś z torebki potrzebują. Może ja nie jestem nowoczesny. Może nie jestem postępowy, może nie umiem się otworzyć na różne dziwactwa. A może zwyczajnie nie chcę. Facet z damską torebką? Nie, dziękuję.

Oczywiście w relacjach damsko-męskich jest różnie. Czasem chce się być dżentelmenem, czasem chce się zrobić ukochanej przyjemność, pomóc w tachaniu ciężaru (wszyscy wiemy, ile może zawierać damska torba). Bywa, że po prostu nie potrafimy odmówić. Moim zdaniem nie wygląda dobrze mężczyzna paradujący przez centrum miasta z wytworną torebunią o kroju ewidentnie przypisanym do konfekcji damskiej. Jakieś to takie... miękkie.

Różne są dziwactwa, z pewnością są dużo bardziej odjechane i rażące. Ale ja wciąż nie mogę się przyzwyczaić do tego widoku, pomimo zmieniającego się świata. Być może dziś, w dobie zacierającej się granicy i otwartej możliwości swobodnego wyboru płci - zgodnie z własnym poczuciem wewnętrznego gender - temat cech i atrybutów męskich lub damskich już dawno nie istnieje. Z takiej perspektywy nie ma nic dziwnego w noszeniu damskich torebek, spinek we włosach, rajstop, szpilek czy malowaniu paznokci u stóp. Jakoś nie ciekawi mnie finał tej ewolucji kulturowej.

Jestem w stanie wyobrazić sobie, jak to wygląda z punktu widzenia faceta. Poniosę jej torebkę, to będzie dla mnie miła. Jak wezmę od niej torebkę, to przestanie się boczyć. Jeśli nie wezmę, to zacznie się boczyć. Ale nie potrafię zrozumieć myślenia kobiet, oczywiście poza uwielbianym przez nie poczuciem władzy nad facetem. Myślę, że to właśnie takie panie wymagają od swoich partnerów, aby na czas spaceru zmienili się w wielbłądy. Taka lejdi pięknie prezentuje się na tle obładowanego mężczyzny, który ledwo nadąża za nią, obciążony wszystkim, co nawinęło się podczas spaceru i wcześniejszych zakupów - a do tego oczywiście - z różową torebką w gratisie.

Skala zjawiska pokazuje, że dla białostoczan nie jest to problem. Trudno. Każdy ma prawo spacerować tak, jak lubi. Choćby facet maszerował w szpilkach, a kobieta w męskim garniturze. Boję się tylko, że moje inne zdanie straci rację bytu wraz z zanikiem rozróżnienia na torebki damskie i męskie. Chyba, że już tak się stało?

Zapraszam do wzięcia udziału w dyskusji na Facebooku!
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl