Dużo się mówi ostatnio o ujawnianiu pedofilów, o ich karaniu, izolowaniu od społeczeństwa - no i o tym, że pedofile to księża. Mam dzieci. Nie ma takich słów, żeby opisać, co mógłby zrobić ojciec w takiej sytuacji.
Często bywam w szkole. Jeżeli prawdą jest, że jeden na tysiąc wuefistów jest pedofilem, to skąd wiem, że nie jest to akurat ten? Albo Pan Konserwator, albo Pani Księgowa. A jednak idę do tego potencjalnego siedliska zła, zostawiam tam dziecko na osiem godzin, łudząc się, że w świetlicy jest bezpiecznie.
Kiedyś pewien dyrygent chóru okazał się również przestępcą. Skąd wiadomo, że w białostockich chórach dziecięcych wszystko jest w porządku? Jak zaufać środowisku, które uchowało takiego zwyrodnialca?
Stereotypy, stereotypy. Jak jesteś z Łomży, to kiepsko prowadzisz. Jesteś blondynką - wiadomo... A ksiądz to pedofil. To przykre, że zawody zaufania publicznego okazują się zawodami zawodu publicznego. Przykre, że osoby, które głoszą i wpajają wartości, czasem przeczą same sobie. Ale bądźmy uczciwi.
Pedofil to pedofil - niezależnie od płci, stanu cywilnego, wieku czy koloru skóry. A z pewnością niezależnie od zawodu i wyznawanych wartości. Nieprawdą jest, że każdy nauczyciel to pedofil. Prawdą - że wśród nauczycieli oni są.
Nie wolno nam generalizować i popadać w paranoję - inaczej nie posłalibyśmy więcej dzieci na chór, na angielski, do szkoły czy świetlicy. Inaczej nie poszlibyśmy więcej do kościoła i wołalibyśmy, że to środowisko nie zasługuje na nasz szacunek. Inaczej napadlibyśmy na księży i spalilibyśmy ich na stosie.
Moment, moment - czy nie to właśnie robimy?
Zapraszamy do dyskusji na
Facebooku.