Mam inne zdanie. Białostoczek, jakiego nie znasz! [FELIETON]
Tytuł jest tym razem bardzo przewrotny. Mieszkańcy Białostoczku doskonale wiedzą, że osiedle ma dwie twarze. Z jednej strony – ciepło, miło, spokojnie i bezpiecznie. Z drugiej – komunikacyjny koszmar.
P. Kiśluk
Białostoczek jest na mapie Białegostoku terenem tranzytowym – przejazd przez to osiedle jest w pewnych sytuacjach niezbędny. No i tu zaczyna się problem. Ciasne ulice i zbyt wielu chętnych to oczywisty korek.
Osoby tu mieszkające cenią sobie bezpieczeństwo, spokój i ciszę – jaka odczuwalna jest zwłaszcza gdy się wejdzie między zabudowania. O dziwo, nie ma za wielu blokersów, panuje klimat beztroski i optymizmu.
Ale nie dajmy się zwieść. Białostoczek to taka zaborcza matka, która jest opiekuńcza do bólu: warunki do życia idealne – ale nie odjedziesz dalej niż do 1000-lecia i STOP – korek. I wracaj do mamusi – bo gdzie ci będzie lepiej?
Blokowiska, garaże, boiska szkolne i straszydła nieudolnie stylizowane na place zabaw – słowem wszystko, co młodzieży do życia potrzebne. Oczywiście poza smartfonem. A dorosłemu – trawniczki do chodzenia z psem, Biedronka i stacja benzynowa. Żyć, nie umierać!
W Białostoczku urzeka ta sielskość życia, ten brak pośpiechu, który wyraża się w porannych korkach. I południowych, i popołudniowych, i wieczornych też. Kto by chciał opuszczać taki klimat? Otuleni wielką płytą, mieszkańcy najchętniej zostaliby w domu, w tym stanie pozytywnej wegetacji.
Oczywiście, mój stereotypowy obrazek nie musi być tożsamy z Twoim. Nawet lepiej, żeby nie był. Każdy ma swoje zdanie. W moim krzywym zwierciadle widać osiedle, które krok po kroczku, powolutku i dyskretnie, osacza lokatora i zaczyna go przytłaczać – zatrzymując jak najbliżej.
Nazwa „Białostoczek” sugeruje nawet, że jest to taki mały, młodszy brat Białegostoku. Taki przekrój wszystkich osiedli. Ale tak nie jest. Białostoczek ma własny klimat – niepowtarzalny, jak każda dzielnica. Na swój sposób jest fajnie. Z jednej strony starzejące się bloki – z drugiej wyrastające młode i prężne młodziaki – nowy narybek.
Chyba wszystkim osiedle to kojarzy się pozytywnie. Mnie również. Taki mały, biały stoczek. Stoczuniek. Stoczuniątko. Tu nie dostaniesz za rogiem, nie wejdziesz w kupę psa na trawie. Miejsce do życia – idealne. A korki? Po prostu nie trzeba się nigdzie spieszyć...
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl