Sport

Wróć

Lowlanders podejmą Kozły Poznań

2011-05-06 00:00:00
W niedzielę, 8 maja o godzinie 12, na boisku przy ul. Antoniukowskiej 60 Lowlanders Białystok podejmą Kozły Poznań w meczu piątej kolejki Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego.
sxc.hu
Dla obu zespołów mecz będzie miał duże znaczenie. Po czterech porażkach w otwierających sezon meczach białostoczanie zajmują ostatnie miejsce w tabeli.

- Na początku sezonu graliśmy z trzema głównymi faworytami do tytułu mistrzowskiego: Devils Wrocław, Warsaw Eagles i The Crew Wrocław. Wszystkie te drużyny były poza naszym zasięgiem. Teraz przed nami cztery mecze z rywalami, z którymi możemy powalczyć jak równy z równym - zapowiada Rafał Bierć, prezes Lowlanders Białystok.

Sytuacja poznanian jest niewiele lepsza. Jedyne zwycięstwo w dotychczasowych meczach Kozły odniosły 17 maja, gdy na wyjeździe, w dramatycznych okolicznościach pokonały bielawskie Sowy. Drugie zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki -w rozegranym 1 maja spotkaniu czwartej kolejki drużyna z Wielkopolski musiała uznać dwupunktową wyższość Dom-Bud Kraków Tigers.

- W stolicy Małopolski zagraliśmy osłabieni, ale to nas nie usprawiedliwia. Nie wiem czy to kwestia długiej, 450-kilometrowej podróży, ale w tym spotkaniu zagraliśmy sennie i wolno. Zwykle dominujemy fizycznie, ale w Krakowie tego zabrakło i w tym upatruję jedną z przyczyn porażki - mówi Karol Siliwoniuk, menadżer Kozłów Poznań.

Jeśli to długa podróż spowodowała słabszy występ poznanian to, jeśli marzą oni o zwycięstwie, powinni, jeszcze przed wyjazdem do Białegostoku, znaleźć remedium na wyjazdową niemoc. Tym razem Kozły mają do pokonania jeszcze większy dystans. Poznań i Białystok dzieli 510 kilometrów.

- Podobnie jak miało to miejsce w przypadku spotkania z Kraków Tigers, przed meczem z białostoczanami będziemy nocować w mieście, w którym zagramy. Tym razem koncentracji nie zabraknie - komentuje logistyczne plany poznanian Siliwoniuk. - Grając na wyjeździe nigdy nie można być pewnym siebie, jeśli nastawimy się na łatwą przeprawę polegniemy. Nie należy się sugerować ich kiepskimi wynikami na początku sezonu. Przecież nie przypadkiem awansowali do PLFA I - dodaje Siliwoniuk.

Złym prognostykiem dla Lowlanders jest to, że białostoczanie, jako jedyna drużyna pierwszoligowa, nie zdobyli jeszcze w tym sezonie punktów, a stracili ich łącznie 194. Gospodarze niedzielnego meczu nie tracą jednak nadziei.

- Nasz atak zaczyna w końcu zdobywać jardy i pierwsze próby. W meczach ze Steelers i Devils ofensywa nie potrafiła nic wskórać, ale z meczu na meczu jest coraz lepiej - komentuje Bierć.
Słowa prezesa białostoczan potwierdzają statystyki. W trzech pierwszych meczach sezonu jego drużyn zdobyła 24 pierwsze próby, z czego blisko połowę - 11 - w trzecim meczu, z Warsaw Eagles.

Problemy w ataku mają też goście, którzy, mimo iż w czterech meczach uzbierali solidne 64 punkty, mają coraz większe kłopoty z ich zdobywaniem.

- Staliśmy się zbyt czytelni i jednostronni w ataku. Nasi rywale wiedzą, że głównie biegamy, dlatego zmieniamy system gry. Ćwiczymy nowe formacje, urozmaicamy i rozbudowujemy nasz zestaw zagrywek - zapowiada Siliwoniuk.

Kozły i Lowlanders już raz zmierzyli się w starciu pierwszoligowym. Prawie dokładnie dwa lata temu - 2 maja 2009 roku - poznanianie na własnym boisku pokonali białostoczan 22:6.
C.M.