Każdy, kto choć raz widział i słyszał Czesława na żywo wie, że jest to artysta nieokiełznany, zaskakujący scenicznym żywiołem i daleki od zaszufladkowania. Jego muzyka wymyka się jednoznacznym klasyfikacjom. Na często nazywaną alternatywnym popem twórczość wychowanego w Danii muzyka składają się też nuty folku, a nawet tanga czy walca. W tej podróży przez stylistyki Czesław i jego muzycy-przyjaciele używają szerokiej gamy instrumentów - od gitar i kontrabasu, przez akordeon, kończąc na dzwoneczkach. Lubią też eksplorować inne rejony - rocka, a nawet mocnego punk-rocka.
Występ w Supraślu (bilety na dwa koncerty, 18 i 19 lipca, zorganizowane przez klub Alkierz szybko się rozeszły) pełen był muzycznych barw. Repertuar szeroki - utwory wykonywane przez Czesława z zespołem Tesco Value, a także piosenki m.in. z płyt Pop czy Czesław Śpiewa Miłosza. Na początku koncertu można było usłyszeć m.in. Piosenkę dla pajączka czy Metamorphosis. Przy pierwszych słowach jednego z utworów z płyty poświęconej twórczości Miłosza: A jednak byliśmy do siebie tak podobni publika mocno się ożywia. Ciepło przyjmuje również piosenkę Do Laury, przy okazji której Czesław sięga po melodykę. Z kolei utwór Kiedy tatuś sypiał z mamą poprzedza wspomnieniem swojego dzieciństwa spędzonego na Śląsku - dokładnie w Zabrzu, gdzie się urodził. Sentymentalny kawałek postanawia w połowie zaskakująco przearanżować, żeby wszyscy byli happy i się bawili. Drugą jego część śpiewa już po angielsku.
Mocno brzmią utwory z repertuaru Tesco Value, m.in. When the boys meet the girls, Proszę się nie bać czy Catchy Kathy, przy okazji których Czesław nie unika improwizacji, pogawędek z publiką czy żywiołowego scenicznego szaleństwa. Czuje się, że gra je z pasją i wraca do nich z sentymentem. Koncertowe wersje tych piosenek eksplodują mocą. Występ ma w sobie momentami coś z teatru, a coś z rockowego wydarzenia, chwilami ociera się nawet o kabaret. Owacja, jaką zgotowali formacji Czesława suprascy happy shiny people (jak zwykł ich nazywać artysta) była najlepszym dowodem na to, że podlaską publikę fascynują oryginalne dźwięki i pełne ekspresji wykonania. Nie zwykła też wypuszczać artystów ze sceny bez bisów. Po chwili rozbrzmiewa więc największy bodaj przebój Czesława Maszynka do świerkania (urozmaicony dodatkowym bitem), a zaraz po nim cover Happysad - Zanim pójdę. Słuchacze entuzjastycznie przyjmują też świetną wersję piosenki Fischikella. Czesław chwyta więc za akordeon i staje z muzykami na brzegu sceny, gdzie wspólnie wykonują akustyczną wersję utworu Caesia&Ruben. Specjalnie dla wszystkich happy shiny people in Supraśl!
Obejrzyj fotoreportaż z koncertu.