Legia pokonana! Jaga u siebie jest nie do zatrzymania! [ZDJĘCIA]
Blisko 18 tys. kibiców zjawiło się w niedzielny (1.10) wieczór na stadionie miejskim w Białymstoku, by oglądać rywalizację Jagiellonii z Legią. Kto wybrał się na Słoneczną, swej decyzji nie mógł żałować. Duma Podlasia pokonała bowiem wicemistrzów Polski 2:0, a gole na wagę 3 punktów zdobywali Jose Naranjo oraz Jesus Imaz.
Maciej Safaryn
Przed przerwą oglądaliśmy żółto-czerwony koncert
Hit 10. kolejki PKO Ekstraklasy rozegrany został w Białymstoku. Duma Podlasia do szlagierowej rywalizacji z Legią podeszła w najsilniejszym możliwym zestawieniu z Imazem i Pululu w ataku, natomiast trener warszawskiego zespołu, mając przed sobą mecz w Lidze Konferencji, kilku czołowych zawodników, takich jak Slisz i Josue, posadził na ławce rezerwowych, a na dodatek w kadrze gości zabrakło przeziębionego Pawła Wszołka. To sprawiało, że szanse Dumy Podlasia na korzystny wynik wzrosły, aczkolwiek zdaniem bukmacherów faworytem niedzielnej potyczki i tak byli wicemistrzowie Polski.
Kibice, którzy w komplecie stawili się na trybunach stadionu miejskiego, pierwszą groźną akcję zobaczyli już w 3. minucie, kiedy to strzał z obrębu szesnastki zdołał oddać Marc Gual, jednak próba Hiszpana została skutecznie zablokowana i Zlatan Alomerović nie musiał wykazywać się swym bramkarskim kunsztem. Ogólnie w początkowej fazie starcia dłużej przy piłce utrzymywała się Legia, ale Jaga wcale nie była schowana za podwójną gardą. Żółto-Czerwoni często stosowali wysoki pressing, który kilka razy poskutkował stratą gości, aczkolwiek ostatecznie nic z takich wpadek rywali nie wynikło.
Po odzyskaniu futbolówki Jagiellonia zagrożenia więc nie stworzyła, za to stworzyła po przepięknej akcji. W 13. minucie podopieczni Adriana Siemieńca kapitalnie rozklepali defensywę Legii, a cały cudowny wypad pod bramkę przeciwnika płaskim strzałem po ziemi tuż przy słupku wykończył Jose Naranjo. Trybuny białostockiego stadionu eksplodowały zatem z radości, ale warto zaznaczyć, że zdobyty gol nie sprawił, że gospodarze się cofnęli. Wprawdzie zaraz po wznowieniu potyczki do niecelnego uderzenia przewrotką doszedł Gual, ale Jaga nadal grała agresywnie, nadal starała się odbierać futbolówkę już na 30. metrze i to właśnie Żółto-Czerwoni prezentowali się przy Słonecznej zdecydowanie lepiej. Dowód? W 28. minucie, po dośrodkowaniu Wdowika, poprzeczkę obił Pululu, a kilkadziesiąt sekund później Jagiellonia prowadziła już 2:0, bo centrę Marczuka spod linii końcowej na gola zamienił Jesus Imaz, który ze środka pola karnego oddał celny strzał głową.
Czy po takim obrocie spraw wicemistrzowie Polski zabrali się do huraganowych ataków? Otóż nie. To Duma Podlasia nadal grała mądrzej i to właśnie podopieczni Adriana Siemieńca mieli kontrolę nad spotkaniem. Wprawdzie tuż przed przerwą dwukrotnie na bramkę gospodarzy uderzał Muci, jednak nie były to próby, które mogły odmienić wynik rywalizacji. Pierwsza połowa zakończyła się więc prowadzeniem Jagi 2:0 i była to połowa w wykonaniu białostoczan wręcz perfekcyjna.
Druga odsłona niczego nie zmieniła
Kolejna część rywalizacji rozpoczęła się spokojniej, gdyż przez kilka minut nie oglądaliśmy żadnej ofensywnej szarży wartej uwagi, jednak później Duma Podlasia znów przycisnęła. Piłka przez kilkanaście sekund wędrowała jak po sznurku, co skończyło się faulem na Afimico Pululu w polu karnym. Niestety po wideoweryfikacji jedenastka została cofnięta, po czym solidnie zakotłowało się w szesnastce gospodarzy, bo z kilku metrów słupek obił Baku.
Legia od tej pory wyglądała przy Słonecznej coraz lepiej, natomiast Duma Podlasia ewidentnie skupiła się na szukaniu swoich szans w kontrach. Niestety głębokie ustawienie sprawiło, że warszawianie coraz częściej meldowali się w polu karnym białostoczan. W 68. minucie z ostrego kąta w słupek trafił Rosołek, choć zdaje się, że Alomerović kontrolował sytuację, a następnie z dystansu pomylił się wprowadzony w drugiej połowie Josue.
Co działo się dalej? Strzał, który został zablokowany, oddał Gil Dias, po czym napór Legii ustał. Stołeczny klub nadal miał oczywiście przewagę, lecz nic z niej już nie wynikało, a na dodatek w 87. minucie Marco Burch otrzymał drugą żółtą kartkę i goście kończyli mecz w 10. Jagiellonia utrzymała więc korzystny dla siebie rezultat i tym samym odgryzła się wicemistrzom Polski za porażki 2:5 i 1:5 sprzed kilku miesięcy.
Dla Legii przegrana w Białymstoku to pierwsza ligowa klęska w tym sezonie. A Jaga? Jaga u siebie w batalii 2023/2024 jest monotonna. Żółto-Czerwoni w obecnych rozgrywkach przy Słonecznej potrafią tylko i wyłącznie wygrywać. Włączając Puchar Polski, jest to już 6 zwycięstw w 6 meczach. Taki wyczyn musi robić wrażenie.
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 2:0 (2:0)
Bramki: Jose Naranjo 13, Jesus Imaz 29
Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Michal Sacek, Miłosz Matysik, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik - Dominik Marczuk (74' Mateusz Skrzypczak), Taras Romanczuk, Nene (65' Jarosław Kubicki), Jesus Imaz (84' Tomasz Kupisz), Jose Naranjo (65' Kristoffer Hansen) - Afimico Pululu (75' Wojciech Łaski)
Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Marco Burch, Steve Kapuadi, Radovan Pankov - Makana Baku (71' Blaz Kramer), Jurgen Celhaka, Juergen Elitim (62' Bartosz Slisz), Patryk Kun (62' Gil Dias) - Marc Gual, Tomas Pekhart (46' Maciej Rosołek), Ernest Muci (62' Josue)
Żółte kartki: Zlatan Alomerović i Wojciech Łaski (Jagiellonia Białystok) oraz Marco Burch (Legia Warszawa).
Czerwona kartka: Marco Burch (Legia Warszawa, 87. minuta za drugą żółtą).
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl