Leczenie udarów mózgu. W Podlaskiem nie jest dobrze
Udar mózgu bardzo często jest przyczyną śmierci pacjenta. Leczenie powinno odbywać się w specjalnych jednostkach. W naszym regionie są tylko cztery takie.
pixabay.com
Udar często jest przyczyną śmierci pacjenta
Jak wynika z danych Światowej Organizacji Zdrowia udar mózgu jest jedną z najczęstszych przyczyn śmierci. Wyprzedzają ją jedynie choroby serca. W 2019 na udar w Polsce zmarło 22 055 osób. Bardzo ważne jest podjęcie odpowiedniego leczenia. W naszym regionie są tylko cztery oddziały udarowe przy oddziałach neurologicznych. Zgodnie z raportami podlaskiego konsultatnta wojewódzkiego z dziedziny neurologii brakuje u nas nie tylko oddziałów, ale i lekarzy neurologów. Jest to szczególnie niepokojące, bowiem społeczeństwo się starzeje, więc chorych przybywa - na udar narażane są przede wszystkim osoby po 60. roku życia. Jeśli nie będzie szybkiej i specjalistycznej reakcji może dojść do nieodwracalnych zmian w organizmie, długotrwałej niesprawności a nawet śmierci.
Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła Podlaski Oddział Wojewódzki NFZ w jednej stacji pogotowia ratunkowego, we wszystkich czterech w województwie szpitalach z oddziałami udarowymi i w dziewięciu innych szpitalach, z których osiem miało oddział chorób wewnętrznych, a jeden oddział neurologiczny, ale nie udarowy. Kontrola trwałą od stycznia 2018 r. do września 2020 r. Oddziały neurologiczne z pododdziałami udarowymi mieściły się w Białymstoku, Suwałkach oraz Łomży i miały przygotowanych 88 łóżek udarowych i 92 neurologicznej. 30 kolejnych łóżek było w szpitalu znajdującym się poza Białymstokiem - w Choroszczy. Należy jednak podkreślić, że znajdowały się na oddziale neurologicznych, który nie miał pododdział udarowego.
Oznacza to, że na 100 tys. mieszkańców naszego regionu przypada 7,5 łóżka. Podlaskie, razem z województwem opolskim są regionami, gdzie jest najmniej miejscowości z oddziałami udarowymi. Mało tego, okazuje się, że w ciągu ostatnich lat liczba łóżek udarowych spadła u nas z 272 do 210. Wynika to ze zmian organizacyjnych w szpitalach. W wyniku tego prawie połowa chorych była leczona poza oddziałami udarowymi, co sprawiło, że nie mieli oni często dostępu do logopedów, fizjoterapeutów czy psychologów. A w leczeniu udarów kluczowa jest szybko podjęta rehabilitacja.
Według Prezesa Okręgowej Rady Lekarskiej w Białymstoku w województwie podlaskim powinno być 150 neurologów. Tymczasem 30 września 2020 r. było ich 110, w tym 49 w wieku emerytalnym, a specjalizacje z tej dziedziny nie cieszą się dużym zainteresowaniem. Sytuacja taka sprawia, że czas pracy lekarzy jest niepokojąco długi. Lekarze zatrudnieni w formie umowy o pracę, powinni mieć zapewniony co najmniej 11-godzinny nieprzerwany odpoczynek do dyżurze. Nie zawsze ten wymóg był dochowany i lekarze pracowali po kilkadziesiąt godzin - czytamy w raporcie NIK.
Kontrola wykazała też przypadek, kiedy lekarz pracował aż 96 godzin bez odpoczynku.
Dostęp do leczenia jest ograniczony
W Białymstoku oddziały udarowe działają w dwóch szpitalach, jednak dostęp doleczenia był ograniczony do jednego, bowiem Wojewódzki Szpital Zespolony i Uniwersytecki Szpital Kliniczny świadczyły naprzemiennie tzw. ostre dyżury. W wyniku tego wszystkie karetki jeździły do jednej placówki, a to powodowało klejki, co w przypadku osób z udarami jest dość niebezpieczne, bowiem pierwsze leki dożylne powinny być podane do 4,5 h h po wystąpieniu objawów.
Niepokojącą informacją jest też to, że w Podlaskiem mamy najwyższy wskaźnik śmiertelności pacjentów z udarem mózgu. Przyczyną może być m.in ograniczona dostępność do leczenia na wyspecjalizowanych oddziałach. Szacuje się, że 32-40% osób z udarem w naszym regionie umiera - dla porównania w województwie pomorskim śmiertelność wynosi od 23 do 30%
Niewiele lepiej jest, jeśli chodzi o rehabilitację. Ta była zapewniona w pięciu szpitalach, z czego w dwóch były też pododdziały poudarowe. To daje nam czwarte miejsce od końca w ogólnopolskim zestawieniu.
Z raportu NIK wynika także, że wielu podlaskich pacjentów zbyt późno wzywa karetkę, co jest bardzo niebezpieczne dla ich zdrowia i życia. Dlatego istotne jest to, by pracownicy stacji pogotowia ratunkowego umieli szybko rozpoznać udar. Okazuje się jednak, że mimo dwóch szkoleń zorganizowanych przez tutejszego wojewodę - wciąż nie mają specjalistycznej wiedzy w dziedzinie neurologii, co utrudnia przeprowadzenie dokładnego wywiadu z pacjentem.
Po postawieniu diagnozy, pacjentów z udarem mózgu, leczonych w oddziałach chorób wewnętrznych nie zawsze przekazywano do oddziałów udarowych. Do oddziałów udarowych przewieziono 309 pacjentów, w tym 70 (29,2%) wcześniej przyjętych na oddziały chorób wewnętrznych i tych zdiagnozowanych jeszcze w SOR lub izbie przyjęć i nieobjętych hospitalizacją. W zależności od szpitala, liczba pacjentów wypisanych i przewiezionych do szpitali specjalistycznych była różna. Najwięcej pacjentów z rozpoznanym udarem mózgu przewieziono z oddziału chorób wewnętrznych do oddziału udarowego ze szpitali w Sokółce (77,8%) i w Hajnówce (68,4%). Najmniej zaś – ze Szpitala Ogólnego w Grajewie (ani jednego pacjenta). - czytamy w raporcie.
Justyna Fiedoruk
justyna.f@bialystokonline.pl