Lech kontra Jagiellonia. Rewolucji w składzie nie będzie
Jagiellonia Białystok wyjazdowym meczem z Lechem Poznań otwiera nowy rozdział w historii klubu. Rozdział, w którym rolę pierwszego trenera tymczasowo pełnić będzie Rafał Grzyb.
Grzegorz Chuczun
Grzyb może budować po swojemu
Duma Podlasia w sezonie 2020/2021 o europejskie puchary walczyć nie będzie. Żółto-Czerwoni za kadencji trenerskiej Bogdana Zająca na dobre zadomowili się bowiem w dolnych rejonach tabeli, dlatego w tej chwili najważniejsze cele to jak najszybsze zapewnienie sobie utrzymania i budowa drużyny pod batalię 2021/2022.
Na razie bałagan po poprzednim szkoleniowcu spróbuje posprzątać Rafał Grzyb. Ponieważ Zespół Kształcenia i Licencjonowania Trenerów Polskiego Związku Piłki Nożnej podjął decyzję, że 38-latek może warunkowo prowadzić białostocki zespół aż do końca obecnych rozgrywek, niewykluczone, że prawdziwego następcę Bogdana Zająca poznamy dopiero za kilka czy nawet kilkanaście tygodni.
Rafał Grzyb nie tak dawno pełnił już rolę pierwszego szkoleniowca, gdy główny opiekun chorował na COVID-19, ale wtedy były piłkarz i kapitan Jagiellonii musiał ustawiać zespół tak, jak chciał tego Zając. Teraz Grzyb może wprowadzić w życie swoje schematy i plany, aczkolwiek wielu kadrowych zmian nie ma co się spodziewać.
- Zmiany personalne są możliwe, ale większych nie zakładamy. Będą raczej kosmetyczne. Bazujemy na tych samych zawodnikach, znamy ich wartość, wiem czego mogę od nich oczekiwać. Liczę na to, że wrócą do dyspozycji, którą prezentowali wcześniej, bo to bardzo dobrzy piłkarze. Muszą uwierzyć w siebie i swoje możliwości, bo potencjał w tej drużynie jest bardzo duży - oznajmił na przedmeczowej konferencji prasowej Rafał Grzyb.
W starciu przeciwko Kolejorzowi 38-latek na pewno nie skorzysta z usług zakontraktowanego niedawno Konrada Wrzesińskiego. Skrzydłowy nie jest jeszcze w pełni formy, dlatego były zawodnik m.in. Zagłębia Sosnowiec nie udał się wraz z resztą drużyny do Poznania. Na stadionie przy ul. Bułgarskiej nie zobaczymy również Martina Pospisila (pauza za kartki) oraz Pawła Olszewskiego (uraz). Istnieje za to szansa, że w meczowej kadrze znajdzie się w końcu Jesus Imaz, który koronawirusowe problemy nareszcie ma za sobą.
Czas Makuszewskiego powoli dobiega końca
Najbliższy przeciwnik Podlasian, to zespół, który ewidentnie jest na fali wznoszącej. Podopieczni Dariusza Żurawia w 4 ostatnich meczach zdobyli 10 punktów, dzięki czemu Lech awansował na 6. miejsce w tabeli.
- Lech to bardzo dobry zespół, jeśli chodzi o ofensywę. Mają też z pewnością swoje mankamenty, które postaramy się wykorzystać. Musimy skupić się jednak na sobie. Wiemy, gdzie są nasze problemy i w tym tygodniu nad nimi pracowaliśmy. Do poprawy na pewno jest organizacja gry. Jeśli uda nam się to zrobić, o wynik w Poznaniu jestem spokojny - mówił przed sobotnim (20.03) starciem Grzyb.
Podczas 16 ostatnich potyczek z Kolejorzem Jaga przegrała tylko 2 razy. Obie porażki miały miejsce na obiekcie przy ul. Bułgarskiej i obie były bardzo bolesne. W poprzednim sezonie Lech rozbił Dumę Podlasia 4:0, a w batalii 2017/2018 białostoczanie polegli 1:5.
W rundzie jesiennej obecnych rozgrywek triumfowała oczywiście Jaga. Oczywiście, bo kibice żółto-czerwonego klubu z pewnością pamiętają to zwycięstwo. Wygrane 2:1 spotkanie było bowiem jednym z najlepszych występów Jagiellonii w ostatnim czasie.
Delegacyjny pojedynek z Lechem będzie wyjątkowy zwłaszcza dla Macieja Makuszewskiego. Urodzony w Grajewie 31-latek w przeszłości zakładał koszulkę Kolejorza aż 110 razy. W drużynie Dumy Podlasia Maki zagrał 78 meczów i wygląda na to, że licznik ten jakoś wyraźnie już się nie zwiększy. Podczas czwartkowej (18.01) konferencji prasowej zawodnik dał bowiem do zrozumienia, że w kolejnym sezonie raczej nie będzie on reprezentować barw największego klubu w północno-wschodniej Polsce.
Starcie pomiędzy Lechem a Jagiellonią rozegrane zostanie w sobotę o godz. 20.00. Mecz poprowadzi Szymon Marciniak.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl