Kwestia Czasu. Nowa restauracja na kulinarnej mapie Białegostoku
Czy możliwe jest połączenie tradycyjnej, podlaskiej kuchni odnoszącej się do smaków z czasów międzywojennych z szeroko pojętą sztuką - malarstwem, rzeźbą, fotografią? Jak najbardziej. W Białymstoku powstał nowy lokal - nazywa się Kwestia Czasu.
materiały prasowe
Nie napijesz się tam herbaty z importowaną cytryną. Zastąpi ją pigwa od podlaskiego sadownika. Nie będzie też włoskiej mozzarelli, tylko pyszny, koryciński ser, a zamiast oliwy z oliwek olej lniany z lokalnej tłoczni. Kwestia Czasu to nowa białostocka restauracja, która inspiruje się kuchnią polskiego międzywojnia, a także promuje zdolnych artystów. W miniony weekend z okazji inauguracji lokalu odbyły się w nim dwa niecodzienne wydarzenia.
Nie tylko pyszne jedzenie, ale też sztuka
Pierwszym był piątkowy (13.10) wernisaż wystawy Joanny Kijak Rajcy, zatytułowanej Konfabulacja. Wystawa przedstawia spacer z psem w abstrakcyjnej emocji. Na wernisażu pojawiło się kilkadziesiąt osób.
- Bardzo się cieszymy z tak ogromnego zainteresowanie. Ci, którzy nas odwiedzili w ten piątkowy wieczór wnieśli do naszych wnętrz mnóstwo pozytywnej energii - mówi Łukasz Szczepański, współtwórca Kwestii Czasu. - Będziemy też azylem dla sztuki. Zapraszamy do nas artystów, którym brakuje miejsc w galeriach czy muzeach.
Z kolei w sobotniej (14.10) kolacji degustacyjnej udział wzięli zaproszeni goście, blogerzy i dziennikarze. Menu degustacyjne zaspokoiło podniebienia wszystkich. Jako pierwszy podany został pasztet z pieczonej wołowiny z konfiturą z czerwonej cebuli i chmurą chrzanową. Kolejnym daniem był krem z dyni w pudrze z szałwii i pianką z mleka. Miłośnicy ryb także mieli swoje pięć minut, kiedy to mogli rozsmakować się w sumie pieczonym w rozmarynie. Na stole pojawił się również królik na pure i duszona wołowina z babką ziemniaczaną i pieczonymi warzywami. Na deser gościom zaproponowano bezę faux pas.
Podlaska kuchnia przypomniana
Skąd wzięła się nazwa Kwestia Czasu? Bo to właśnie czas będzie odgrywał w niej rolę najważniejszą.
- Z jednej strony dzięki kulinarnym doznaniom chcemy przenieść naszych gości do czasów międzywojennych i zaproponować im typową, podlaską kuchnię. Potrawy będą nawiązywać do bogatej, ale zapomnianej historii naszego regionu. Tylko w tym miejscu będzie można spróbować jak smakują kapuściaki (pieczone gołąbki z ziemniakami) czy podpłomyki. W menu mamy piwa regionalne, a także samogon. Z drugiej chcemy dać naszym gościom możliwość spędzenia czasu ze sobą, naszymi potrawami i oczywiście sztuką - mówi współwłaściciel restauracji.
Lokal mieści się przy placu Niezależnego Zrzeszenia Studentów w budynku białostockiego uniwersytetu. W poniedziałki jest czynny w godzinach 7.30-15.00, od wtorku do soboty od 7.30 do 23.00-24.00, w niedzielę od 12.00 do 21.00.
Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl