Kto za to wszystko zapłaci? Kocham Białystok pyta o zadłużenie miasta
Członkowie Kocham Białystok martwią się zbyt wysokim zadłużeniem miasta. Ich zdaniem władze powinny zacząć szukać oszczędności.
MN
Będzie jak po Gierku?
Przedstawiciele inicjatywy Kocham Białystok zwracają uwagę na to, że Białystok na koniec roku może mieć nawet 900 mln zł zadłużenia, a dług z roku na rok się powiększa.
- Kto za to wszystko zapłaci? Nie chodzi tylko o odsetki tylko o rokrocznie zaciągane zobowiązania na, naszym zdaniem, inicjatywy niekoniecznie słuszne, które powodują drastyczny wzrost zadłużenia miasta – mówi Marcin Sawicki, kandydat Kocham Białystok na prezydenta miasta.
Przypomina on, że od początku rządów Tadeusza Truskolaskiego w Białymstoku zadłużenie wynosiło ok. 260 mln i dziwi się, że prezydent postanowił kandydować na kolejną kadencję, ponieważ mógłby ten ciężar zrzucić na swojego następcę. Kandydat uważa jednak, że to i tak nie spadnie na barki obecnego włodarza miasta.
- Pytamy, skoro niby jest tak dobrze, to dlaczego zadłużenie miasta jest tak duże? Możemy dojść do takiego wniosku, że w tej chwili inicjatywy, które mamy w Białymstoku, nie będą spłacane przez prezydenta Truskolaskiego, tylko będziemy wspominać te inwestycje, tak jak inwestycje Gierka, za które płacą następne pokolenia – mówi Marcin Sawicki i dodaje: - Znaleźć kilkadziesiąt milionów oszczędności przy budżecie prawie 2 mld, to nie jest żaden problem tak naprawdę. Trzeba skończyć z rozpasaniem w mieście, w urzędach i administracji.
Pomysły na oszczędności? Według Kocham Białystok – likwidacja straży miejskiej, uszczuplenie administracji, likwidacja izby wytrzeźwień i ogólnie zmniejszenie dotacji dla, jak to nazwali, prywatnych inicjatywy typu festiwal Up To Date.
Członkowie inicjatywy zorganizowali mały happening w na Rynku Kościuszki, podczas którego zlicytowali miejski ratusz. Młotek aukcyjny zastąpili tłuczkiem do mięsa, którym uderzali w deskę do krojenia leżącą na kartonach. Cena wywoławcza wynosiła 1 zł, a licytującymi były przypadkowe osoby.
Do oceny
Przypomnijmy, że budżet miasta na 2018 rok to ponad 2,3 mld zł, jeśli chodzi o wydatki. Jest on rekordowy pod tym względem. Prawie 700 mln z tych wydatków pójdzie na inwestycje, których w pierwotnym budżecie zaplanowano 297. Najwięcej środków, bo ponad 550 mln, ma zostać przeznaczonych na infrastrukturę drogową. Dochody zaplanowane były na prawie 2,1 mld zł. W zeszłym tygodniu agencja ratingowa Fitch wysoko oceniła zdolność kredytową miasta. W następnym natomiast rada miasta zdecyduje o przyznaniu lub nie absolutorium prezydentowi za wykonanie zeszłorocznego budżetu.
Mateusz Nowowiejski
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl