Książka meldunkowa Jana Kamińskiego. W niej przegląda się podlaska mentalność
Przez czterdzieści lat byłem belfrem. Moje lekcje przepoczwarzały się w literackie opowieści. Kilka więc książek w swoim życiu wygadałem. Teraz nie mogę się wygadać przed klasą, więc piszę - wspominał podczas spotkania autorskiego Jan Kamiński. Właśnie ukazała się jego najnowsza opowieść Książka meldunkowa.
A.D.
Nie byłoby jej, gdyby nie książka meldunkowa, którą przed kilkudziesięcioma laty prowadził ojciec Kamińskiego, piastujący funkcję sołtysa. W urzędowym dokumencie (podczas wczorajszej promocji w Centrum im. Ludwika Zamenhofa można było potrzymać go w dłoniach) spisani są wszyscy mieszkańcy wsi - ich imiona i nazwiska, data urodzenia, adres, uwagi dotyczące zameldowania.
- Pod koniec lat 50. książka przestała być użyteczna i poniewierała się gdzieś na strychu. Odnalazłem ją w piwnicy, która została po moim domu - opowiadał Jan Kamiński. - Gdyby nie to znalezisko, nie odnalazłbym też formuły na opowiedzenie historii. Książka meldunkowa jest tutaj motywem przewodnim.
Nieustannie zapętla się w niej fabularny ciąg, miesza rzeczywistość z przeszłością. Mamy tu też kalejdoskop barwnych postaci: nieboszczyki, piekłoszczyki, nieboraki...
To barwna i soczysta opowieść o Miejscu, tak bardzo świętym, że chwilami aż przeklętym, na które Los skazał zarówno jej autora, jak i jego bohaterów, a także - a może przede wszystkim - opowieść o tym, że - choćbyś nie wiem jak się nadymał i nabzdyczał na tym świętym i przeklętym świecie - to pozostanie na nim po tobie tylko pamięć. Pamięć innych. Jeśli pamiętać im się zechce... I lepiej wiedzieć o tym przed niż po... - pisze o powieści Jana Kamińskiego Piotr Brysacz, odpowiedzialny m.in. za redakcję książki.
Książkę meldunkową wydała Fundacja Sąsiedzi.
andy