Kilkadziesiąt osób wspólnie strajkowało
24 września w wielu miastach całej Europy m.in. w Berlinie czy Paryżu, odbywają się młodzieżowe strajki. W Polsce największy protest przeszedł ulicami Warszawy, ale również Białegostoku nie zabrakło na liście protestujących miast.
- Dzisiejszy strajk jest częścią ogromnego przedsięwzięcia różnych ruchów i organizacji klimatycznych na świecie. W każdym zakątku świata zostało zarejestrowanych łącznie 1,1 tys. mobilizacji, a z roku na rok nowych miejscowości co rusz przybywa. Każde takie wydarzenie pokazuje, że społeczeństwo chce zmiany - rozpoczęła aktywistka białostockiego Młodzieżowego Strajku Klimatycznego (MSK).
Strajkujący chcą przede wszystkim natychmiastowej transformacji energetycznej, zgodnej z faktycznym stanowiskiem nauki.
- Od dwóch lat domagamy się sprawiedliwej transformacji energetycznej. Polska jest trzecim największym emitentem CO2 w Europie, więc nasz wkład w katastrofę klimatyczną jest ogromny, ale nadal nic się nie dzieje - kontynuuje.
Podczas wydarzenia uczestnicy skandowali takie hasła jak: Wszyscy, wszystkie razem dla klimatu, Wasza bierność, nasza złość czy Nie zatrzymacie nas, walczymy póki mamy czas.
Białystok bije na alarm
Białostoccy działacze
w sierpniu informowali o zamiarze złożenia do Rady Miasta, uchwały wprowadzającej stan kryzysu klimatycznego w Białymstoku.
- Na razie zebraliśmy około 500 podpisów, ale cały czas jesteśmy w trakcie zbierania. Najważniejsze, że wymagane 300 podpisów już mamy - informuje Ewelina Żukowska, jedna z aktywistek MSK.
Jej zdaniem, strajki są naszą jedyną szansą na wywarcie presji na osobach rządzących.
- Musimy się mobilizować, musimy pokazywać, że chcemy zmian. Ponadto musimy zacząć wprowadzać jakieś zmiany, które pomogą nam zatrzymać katastrofę klimatyczną i przygotować się na jej skutki. Osoby rządzące nie spełniają tego obowiązku i nie robią tego, co powinny - oznajmia Ewelina Żukowska.
Białostocka młodzież domaga się zmian
Młodzież z Białegostoku chętnie angażuje się w sprawy związane z klimatem i ochroną środowiska. Zapytaliśmy, dlaczego jest to dla nich ważne.
- Jestem tu przede wszystkim dlatego, że martwię się o moją przyszłość. Jak większość młodych ludzi mam plany na życie i na karierę, ale patrząc na to co się dzieje na świecie, jak drastycznie wzrasta temperatura, jak wyglądało choćby tegoroczne lato, to po prostu boję się o moją przyszłość. Boją się o to, czy te plany będę miała możliwość zrealizować. Myślę, że strajki są ważnym elementem zmian społecznych i być może ten jeden konkretny nie zmieni sam w sobie za wiele, ale im więcej ludzi i im większa ilość miast będzie wychodzić na ulice i będą manifestować swoje poglądy to myślę, że to może faktycznie coś zdziałać - stwierdza Helena Świrydziuk.
- Martwię się o przyszłość naszej planety, w tym o moją. Nie chciałabym żyć w świecie, w którym panowałyby ogromne kryzysy migracyjne z powodu zmian klimatu, byłyby wojny o wodę pitną. A takie między innymi konsekwencje nam grożą z powodu globalnego ocieplenia. Chciałabym, żeby nasza planeta przetrwała - mówi Martyna Aleksiejuk.
- Zmiany klimatu każdy już odczuwa na własnej skórze. Ja tu jestem, aby wspierać młodzieżowy strajk. Uważam, że takie protesty pokazują, że młodzi przejmują się klimatem i nie jest im obojętny los Ziemi - uważa Kacper Keczyński.
- Uważam, że wszyscy powinniśmy opiekować się światem, na którym żyjemy. Myślę, że ludzie spowodowali w większej mierze ten kryzys. Naukowcy od lat mówili nam do czego może dojść i jakie działania musimy podjąć, więc nie możemy ignorować ich głosu - podkreśla Zofia Prokopczuk.
Strajk w Białymstoku przebiegł bez żadnych incydentów, pod pełnym nadzorem policji. Wzięło w nim udział około 70 osób.