Aktualności

Wróć

Krematorium przy ul. Ciołkowskiego pod znakiem zapytania

2015-10-16 00:00:00
Sprawa funkcjonowania krematorium przy ul. Ciołkowskiego stanęła pod dużym znakiem zapytania. Wojewoda skierował ją do ponownego rozpatrzenia prezydenta Białegostoku. Ten już wcześniej nie zgodził się na tę inwestycję.
Krematorium wraca do prezydenta

Krematorium Białystok to inwestycja, która pojawiła się latem przy ul. Ciołkowskiego. Budynek stoi, ale nie działa, gdyż nie ma do niego przyłącza gazowego dużej mocy, niezbędnego w procesie spopielania zwłok. Na poprowadzenie takiego przyłącza nie zgodził się prezydent Białegostoku, wydając inwestorowi decyzję odmowną. Tę Dom Pogrzebowy Wierzbiccy zaskarżył do wojewody podlaskiego.

- Wojewoda Podlaski uchylił zaskarżoną decyzję i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia przez organ I instancji, tj. Prezydenta Miasta Białegostoku - poinformowała Joanna Pilcicka, rzeczniczka prasowa urzędu wojewódzkiego.

Decyzja wojewody w takim kształcie nie rozstrzyga, czy krematorium powstanie, czy nie (wojewoda mógł też wydać zgodę na przyłącze albo ostatecznie zakazać jego budowy). Sprawę będzie musiał ponownie rozpatrzyć białostocki magistrat z uwagi na błędy proceduralne.

- W uzasadnieniu podjętego rozstrzygnięcia organ II instancji [tzn. wojewoda] wskazał na liczne naruszenia przepisów postępowania, wpływające w konsekwencji na brak wyjaśnienia podstawowych kwestii stanu faktycznego w sprawie - przekazała Pilcicka.

Prezydent ma teraz 2 miesiące na wydanie decyzji o przyłączu gazowym. W międzyczasie miejscy urbaniści poprawiają plan zagospodarowania przestrzennego. W czerwcu radni zadecydowali, że trzeba go zmienić tak, by w okolicy ul. Ciołkowskiego nie było możliwości usytuowania krematorium.

Mieszkańcy spokojni, ale nie odpuszczą

- My nie jesteśmy przeciwnikami krematoriów. Chodzi o to, by powstawały poza terenami zamieszkałymi - mówi białostoczanin Marcin Stasiewicz, który jest jedną z kilkuset osób mieszkających w okolicy kontrowersyjnej inwestycji.

Stasiewicz zaznacza, że pod petycją, w której mieszkańcy sprzeciwiają się krematorium, podpisało się ponad 4 tys. osób. Tyle samo poparło petycję ws. budowy podobnego obiektu przy ul. Marczukowskiej.

- Mamy opinie specjalistów, lekarzy, którzy jednogłośnie stwierdzają fakt, że spopielarnie są szkodliwe dla zdrowia - mówi.

Zaznacza jednocześnie, że sprawy spopielarni mieszkańcy nie odpuszczą i zrobią wszystko, co będą mogli w granicach prawa, by ona nie powstała. Na razie jednak jest spokojny, bo liczy, że zarówno prezydent miasta, jak i radni, ją zablokują. W całej sprawie najbardziej oburza go sposób prowadzenia inwestycji.

- Pan Wierzbicki działa w sposób podstępny - bulwersuje się Marcin Stasiewicz i przypomina, że najpierw była mowa, że w tym miejscu powstanie sklep z elektronarzędziami, wspominano o budynku usługowym, a dopiero potem wyszło na jaw, że to krematorium.

Inwestor tłumaczył, iż działalność krematoriów to usługi nie zaliczane do uciążliwych. Jeden z mieszkańców Białegostoku - Maciej Łukaszewicz - zaproponował nawet, by sprawę rozstrzygnął Trybunał Konstytucyjny. W 2010 r. krematoria wykreślono z rozporządzenia mówiącego o usługach szkodliwych. Tymczasem rok wcześniej Polska podpisała konwencję Sztokholmską, która spopielarnie zwłok uznaje właśnie za niebezpieczne.

- Konsekwencją jest to, że jest wybuch krematoriów - tłumaczył radnym Łukaszewicz.

Radni we wrześniu podjęli uchwałę, na mocy której będą mogli zwrócić się do Trybunału o rozstrzygnięcie sprawy.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl