Nauka

Wróć

Koniec ze ściąganiem i spisywaniem wypracowań

2015-03-12 00:00:00
Jeszcze w tym roku w wielu szkołach pojawi się program antyplagiatowy. Ma weryfikować, które z prac uczniów nie powstały samodzielnie. Czy uczniowie rzeczywiście oszukują nauczycieli?
pixabay.com
W wielu krajach uczniowie nie ściągają, bo nie wypada

Robienie ściąg nie jest w naszym kraju niczym nadzwyczajnym. Inaczej jest na przykład w Stanach Zjednoczonych, gdzie oszukiwanie nauczycieli w taki sposób jest nie do pomyślenia.

- Jak przeprowadziłem się z Polski do Stanów, to początkowo zaskoczyło mnie, że tu nikt nie robił ściąg, nie wycinał maleńkich karteczek, nie zerkał do testu kolegi. Dlaczego? Bo nie wypada – albo się umie, albo nie i ponosi tego konsekwencje – mówi Michał Korysz, który od kilku lat mieszka i uczy się w Nowym Jorku.

Uczniowie w USA wolą dostać niższą ocenę, ale taką, na którą zasłużyli, niż wyższą, której mieć nie powinni.

Sposoby ściągania na lekcjach i konsekwencje oszukiwania

Uczniowie stosują wiele różnych metod, by osiągnąć jak najlepszy wynik na teście. Jednak od lat królują miniaturowe, często poskładane i poklejone karteczki.

- Z doświadczenia już wiem, że zdarza się dzieciakom ściągać i wcale się z tym nie kryją. Na pewno zależy to od ucznia, ale niektórzy potrafią ściągać za każdym razem, kiedy piszą jakąś klasówkę. Najczęściej standardowo robią małe ściągi, gęsto zapisane drobnym druczkiem i chowają je w każdym możliwym miejscu: przy kaloryferach, w piórnikach, w butach, oklejają długopisy itp. – mówi Katarzyna Grajewska, nauczycielka w Szkole Podstawowej w Suchowoli.

Konsekwencje oszukiwania na testach i klasówkach są dość poważne. Jeśli nauczyciel zobaczy, że ktoś oszukuje, zazwyczaj zabiera mu kartkę i stawia jedynkę, bez możliwości poprawy. Mimo to wielu uczniów próbuje przechytrzyć swojego nauczyciela i podejmuje ryzyko ściągania.

- Kiedy łapię kogoś na ściąganiu, to natychmiast zabieram pracę i osobnik dostaje jedynkę za oszustwo i niesamodzielną pracę. Jeśli jest to kartkówka, poprawy nie ma, jeśli sprawdzian, to jest taka możliwość, ale nie można dostać maksymalnej oceny – mówi Grajewska.

Ściąganie jest oszustwem

Nie wszyscy ściągający mają wyrzuty sumienia, że oszukują na klasówkach. Wielu nastawia się jedynie na szansę zdobycia lepszej oceni. Są też tacy, którzy mają przy sobie ściągi dla tzw. pewności, ale nigdy nie zdarzyło się im ściągać.

- Często mam zrobioną ściągę, ale jeszcze nigdy z niej nie ściągnęłam. Wiem, że to bez sensu, ale z nią czuję się chyba bezpieczniej. Znam osoby, które próbowały oszukiwać i zostały na tym przyłapane. Miały później wiele problemów, więc myślę, że się nie opłaca. No i jest to nie fair w stosunku do nauczycieli i osób, które się nauczyły do testu. Uczymy się przecież dla siebie, a nie dla oceny. A no i robiąc ściągu powtarzam sobie materiał – twierdzi gimnazjalistka z Białegostoku Ewa Zalewska.

Niektórzy nie postrzegają jednak ściągania jako oszustwa i nie rozumieją, że liczy się wiedza, a nie ocena w dzienniku. Dotyczy to szczególnie pisania wypracowań w domu. Na stronach internetowych można znaleźć wiele gotowców, które często wydrukowane trafiają na biurka nauczycieli. Dlatego postanowiono wprowadzić do szkół program antyplagiatowy, który zniechęci młodzież do korzystania z cudzych prac. System ten będzie wychwytywał co jest skopiowane, a co nie.

- Myślę, że moi koledzy będą się bali teraz przepisywania gotowych prac z Internetu. To dobrze, bo niebawem piszemy egzamin gimnazjalny, a tam nie będzie jak spisywać wypracowania, a za to jest najwięcej punktów – uważa gimnazjalistka.
Justyna Kozicka
justyna.k@bialystokonline.pl