Koniec sporu z Eiffage - miasto dostało 80 mln. Radni twierdzą, że można było więcej
Mecenas Rafał Grochowski przedstawił przed radą miasta całą historię sporu sądowego oraz warunki ugody z firmą Eiffage. Radni PiS mają do sprawy wiele zastrzeżeń.
stadion.bialystok.pl
W zeszłym tygodniu w mediach pojawiła się informacja, że prezydent Tadeusz Truskolaski podpisał opiewającą na 80 mln zł ugodę w procesie przeciwko firmie Eiffage – polsko-francuskiemu konsorcjum, które było pierwszym wykonawcą Stadionu Miejskiego. Miasto pozwało firmę po tym, jak musiało zerwać z nią umowę ze względu na opóźnienia w budowie. Sprawa toczyła się od ponad 6 lat.
Najwyższa ugoda w Polsce
W poniedziałek (26.02) mecenas Rafał Grochowski z kancelarii Hogan Lovells przedstawił radzie miasta wszystkie szczegóły postępowania a także samej ugody. Przypominał on, że w pierwszej instancji miastu przyznano 37,5 mln odszkodowania. Sąd apelacyjny uwzględnił jednak także roszczenia magistratu, żeby Eiffage pokrył różnicę pomiędzy swoją ofertą na budowę stadionu, a tą którą złożył wykonawca wyłonionego już po zerwaniu umowy z Francuzami. W II instancji udało się uzyskać odszkodowanie na poziomie 101 mln zł plus odsetki, co dawało łącznie ponad 120 mln.
Co prawda wyrok był prawomocny, miasto mogło zacząć windykację, ale nie zdecydowało się na to, ponieważ egzekwowanie pieniędzy od Eiffage Polska skutkowałoby tym, że firma złożyłaby wniosek o ogłoszenie upadłości, ponieważ nie miała prawie nic w swoim majątku. W międzyczasie Eiffage Francja złożył skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, który zdążył wyznaczyć datę rozprawy. Firma zwróciła się także do miasta z propozycją wypłacenia 20 mln zł, jeśli magistrat wstrzyma się z egzekucją do momentu rozpatrzenia skarg. Zgodzono się na to a obiecana opłata została uiszczona.
W czerwcu 2016 roku zmieniła się ustawa o finansach publicznych pozwalająca jednostkom samorządu na zawieranie ugód w sporach sądowych, jeśli byłyby one korzystniejsze niż postępowanie egzekucyjne. Wówczas konsorcjum wystąpiło do władz Białegostoku z propozycją zapłacenia 80 mln w ramach porozumienia.
Wówczas to Tadeusz Truskolaski poprosił radnych o opinie ws. tej propozycji. Nie przyjęli oni jednak żadnego stanowiska zasłaniając się tym, że nie leży to w ich kompetencjach. Sprawa wróciła więc do Sądu Najwyższego. który zezwolił raz jeszcze na podjęcie negocjacji z tym warunkiem, że ostatecznie to SN oceni czy zawarta ugoda jest zgodna z interesem publicznym. Ostatecznie więc 5 marca doszło do zawarcia umowy, a na kontro miasta zdążyło już wpłynąć 60 mln (plus 20 mln przelane wcześniej).
- Przesłankami do zawarcia tej ugody były opinie prawne wydane choćby przez prof. Wierzbowskiego z Instytutu Prawa Cywilnego UW, który analizując koszty egzekucji, długość egzekucji, a także ryzyko oceny tego, czy wyrok zostanie utrzymany stwierdził, że ugoda jest korzystna dla miasta – przytaczał mecenas Grochowski. - Główną przyczyną przyjęcia ugody była mitygacja ryzyka uchylenia wyroku sądu apelacyjnego.
Uchylenie wyroku cofałoby sprawę do wyroku sądu I instancji, czyli do odszkodowania w wysokości 37,5 mln. Jak podkreślał mecenas gdyby doszło do kasacji, to w 65% takich wypadków później sprawa zostaje rozpatrzona na korzyść skarżącego, czyli w tym wypadku Eiffagu.
Zauważył również, że jest to najwyższa ugoda, jaką jednostka samorządu terytorialnego zawarła. Porównał sytuację choćby do Wrocławia, gdzie od 7 lat prawnicy prowadzą tylko mediację a do jakichkolwiek przelewów pieniężnych bardzo daleko.
Radni nieprzekonani
Po tym wywodzie głos zabrali radni, który postanowili odnieść się do tych doniesień. Członkowie klubu PiS mieli wiele wątpliwości, co do tej sprawy.
- Przyjęcie wniosku o rozpatrzenie kasacji przez Sąd Najwyższy nie jest jeszcze uchyleniem prawomocnego wyroku. Sąd Najwyższy ma po prostu pewne wątpliwości i chce je rozpatrzyć. Pan prezydent należy do tej strony sceny politycznej, która narzeka na stan praworządności w Polsce, a sam próbuje ominąć obowiązujące w imieniu RP wyroki. Trudno o większą hipokryzję panie prezydencie – mówił Krzysztof Stawnicki. - Jeśli wielka międzynarodowa korporacja bez walki zgadza się na wypłacenie 80% zasądzonej kwoty, to znaczy to że jej pozycja jest tak słaba, że bez po problemu można byłoby uzyskać całość zasądzonej kwoty. Tym bardziej dziwi tak spolegliwe i pełne wyrozumiałości podejście pana prezydenta w stosunku do firmy Eiffage.
Radni PiS chcieli wiedzieć także, jakie były koszty zawarcia ugody, czyli z jakiej dokładnie kwoty miasto zrezygnowało, a także ile wynosiło wynagrodzenie dla kancelarii prawniczej. Chcieli także dostać do wglądu dokumenty ugody.
Umyliście ręce
W odpowiedzi głos zabrał prezydent Tadeusz Truskolaski, który przypominał, jak starał się uzyskać opinie od radnych, którzy stwierdzili wówczas, że prezydent ma wystarczającą wiedzę do podjęcia takiej decyzji.
- Mieliście szansę dwukrotnego wypowiedzenia się na ten temat. Wtedy nic nie wiedzieliście, wtedy unikaliście wyrażenia stanowiska. Jesteśmy w Wielkim Tygodniu – umyliście ręce, jak ten który umył w Wielki Czwartek, jakaż analogia. Nagle jednak wszystko wiecie, nagle okazuje się, że miasto traci – przypominał Tadeusz Truskolaski. - Złożyliście ciężar decyzji na prezydenta i ja ten ciężar uniosłem. Podjąłem decyzję zgodnie z obowiązującym prawem i miasto zyskało 80 mln zł, gdzie na początku występowaliśmy o znacznie mniejsze kwoty. Jeśli dodamy do tego 107 mln dofinansowania i odejmiemy to od całkowitego kosztu wybudowania stadionu czyli 237 mln, to oznacza że wybudowaliśmy obiekt za 50 mln zł. Komu w kraju się to udało? - pytał.
Sąd Najwyższy co prawda musi jeszcze zatwierdzić warunki ugody, ale, jak powiedział nam mecenas Grochowski, nie ma możliwości, żeby było inaczej. Stwierdził, że zarzucenie temu porozumieniu, że jest ono wbrew interesowi publicznemu, to jak podważenie faktu, że Amerykanie byli na Księżycu. Miasto ogłosiło na swojej stronie, że jest to ostateczne zakończenie sporu sądowego z Eiffagem.
Mateusz Nowowiejski
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl