Aktualności
WróćKoniec procesu ws. przerwanej budowy stadionu przy ul. Słonecznej
2014-12-15 00:00:00
Przed białostockim sądem okręgowym zakończył się proces ws. odszkodowania za budowę stadionu miejskiego. Na ostatniej rozprawie zeznawali m.in. prezes spółki Stadion Miejski, prezydent Białegostoku oraz miejski skarbnik.
Archiwum
Proces miał charakter cywilny. Urząd Miejski w Białymstoku domaga się od firm Eiffage Budownictwo Mitex i Eiffage Construction ponad 130 mln zł za przerwaną budowę.
Budowa stadionu miejskiego trwała od 2010 roku. Pierwszy wykonawca stadionu, firma Eiffage, miała opóźnienia w budowie i białostocki urząd miejski zerwał umowę z wykonawcą. Sprawa trafiła na wokandę, miasto domaga się kar umownych i odszkodowania.
Eiffage odpiera zarzuty i żąda wypłacenia odszkodowania w wysokości 30 mln zł za zerwaną umowę. Wykonawca przesłał nawet do wojewódzkiego nadzoru budowlanego w Białymstoku informację dotyczącą tego, że stalowa konstrukcja zadaszenia stadionu zagraża bezpieczeństwu. Znalazły się w niej m.in. takie zapisy: Konstrukcja jest wysoce oryginalnym i prototypowym rozwiązaniem, w którym wizja architektoniczna zdominowała i zepchnęła na drugi plan rozwiązania konstrukcyjne. Naszym zdaniem konstrukcja zadaszenia stadionu jest obarczona mankamentem pierwotnym. Konstrukcja musi pod obciążeniem pionowym wykazywać duże deformacje poziome. W świetle dotychczasowych analiz i zastosowanych rozwiązań projektowych nie możemy uznać konstrukcji zadaszenia za bezpieczną. Budowę białostockiego stadionu zakończyła hiszpańska firma OHL.
Przed sądem zeznawali biegli, którzy zaznaczyli, że od początku dochodziło do zgrzytów na linii wykonawca-inwestor, a to nie wróżyło najlepiej budowie. Biegli podkreślili również, że potrzebny jest niezależny audyt, który potwierdzi bezpieczeństwo zadaszenia stadionu miejskiego.
Na ostatniej rozprawie został przesłuchany prezes spółki Stadion Miejski, prezydent Białegostoku oraz miejski skarbnik. Wyrok w tej prawie poznamy w najbliższych tygodniach.
Budowa stadionu miejskiego trwała od 2010 roku. Pierwszy wykonawca stadionu, firma Eiffage, miała opóźnienia w budowie i białostocki urząd miejski zerwał umowę z wykonawcą. Sprawa trafiła na wokandę, miasto domaga się kar umownych i odszkodowania.
Eiffage odpiera zarzuty i żąda wypłacenia odszkodowania w wysokości 30 mln zł za zerwaną umowę. Wykonawca przesłał nawet do wojewódzkiego nadzoru budowlanego w Białymstoku informację dotyczącą tego, że stalowa konstrukcja zadaszenia stadionu zagraża bezpieczeństwu. Znalazły się w niej m.in. takie zapisy: Konstrukcja jest wysoce oryginalnym i prototypowym rozwiązaniem, w którym wizja architektoniczna zdominowała i zepchnęła na drugi plan rozwiązania konstrukcyjne. Naszym zdaniem konstrukcja zadaszenia stadionu jest obarczona mankamentem pierwotnym. Konstrukcja musi pod obciążeniem pionowym wykazywać duże deformacje poziome. W świetle dotychczasowych analiz i zastosowanych rozwiązań projektowych nie możemy uznać konstrukcji zadaszenia za bezpieczną. Budowę białostockiego stadionu zakończyła hiszpańska firma OHL.
Przed sądem zeznawali biegli, którzy zaznaczyli, że od początku dochodziło do zgrzytów na linii wykonawca-inwestor, a to nie wróżyło najlepiej budowie. Biegli podkreślili również, że potrzebny jest niezależny audyt, który potwierdzi bezpieczeństwo zadaszenia stadionu miejskiego.
Na ostatniej rozprawie został przesłuchany prezes spółki Stadion Miejski, prezydent Białegostoku oraz miejski skarbnik. Wyrok w tej prawie poznamy w najbliższych tygodniach.
Łukasz Wiśniewski
lukasz.w@bialystokonline.pl
lukasz.w@bialystokonline.pl