Na początku tygodnia białostoczanie wyjmowali ze swoich skrzynek list Tadeusza Truskolaskiego, w którym włodarz miasta tłumaczy się z mniejszej ilości inwestycji oraz podwyżek cen biletów czy opłat za odbiór odpadów. Jako główny powód podaje wprowadzenie przez rząd PiS zmiany w przepisach dotyczących podatku PIT (więcej o liście:
Do skrzynek białostoczan trafił list. Nowych inwestycji nie będzie przez...).
Złe zarządzanie pieniędzmi
- Aktualne problemy pan prezydent tłumaczy tylko i wyłącznie decyzjami rządu Prawa i Sprawiedliwości. Nie jest to obiektywne, nie zgadzamy się z tym - odniósł się do sprawy radny z klubu PiS w białostockiej Radzie Miasta Paweł Myszkowski.
Myszkowski podlicza, że budżet Białegostoku od 2015 r. wzrósł znacznie, o około 800 mln zł.
- W dużej mierze jest to kwestia zarządzania tymi środkami, a nie ich braku - komentuje ograniczenie wydatków przez prezydenta Białegostoku radny.
Działacze białostockiego PiS-u uważają też, że z niższego PIT-u cieszy się każdy, oznacza on bowiem więcej pieniędzy w kieszeniach mieszkańców.
Niepotrzebne inwestycje
- Postrzegamy ten list jako obronę przez atak. Nie ma pan prezydent do zaoferowania niczego ponad całą serię podwyżek: cen biletów, opłat od gruntów, cen śmieci - komentuje Agnieszka Rzeszewska. - Uważamy, że mogliśmy gospodarować naszym budżetem lepiej, a nie doprowadzić do 1 miliarda 100 milionów długu. Nie zawsze mamy tyle pieniędzy, byśmy bezkarnie mogli je wydawać. Trzeba było tak planować nasze inwestycje, by to co istotne, powstało, ale to co jest zbyteczne ograniczyć. Pan prezydent bezkarnie wydawał pieniądze i teraz nagle szuka oszczędności - bulwersuje się radna.
Członkowie białostockiego PiS wymienili szereg wydatków, bez których miasto mogłoby się obejść: tor Wschodzący Białystok, system zarządzania ruchem, nowa ulica Wiosenna z nieprzyjaznymi dla kierowców rozwiązaniami komunikacyjnymi, wprowadzenie systemu z klikaniem w autobusach czy banery na szkołach Silny samorząd - silna Polska. W to miejsce, ich zdaniem, można byłoby skupić się w większym stopniu na działaniach przyciągających inwestorów.
- Należało zastanowić się, czy tych środków nie dzielić mądrzej i rozsądniej między rzeczy, które nam są potrzebne i te, które pozwolą nam przyciągnąć inwestorów, bo obwodnicami ich nie przyciągnięto - uważa członek białostockiego PiS Przemysław Sarosiek.