Inspiracją do powstania Have a Good Cry były słowa rzeczniczki Ministerstwa Sprawiedliwości, która to powiedziała, że kobieta, u której stwierdzono śmiertelną wadę płodu, będzie mogła wypłakać się w specjalnym pomieszczeniu.
Spektakl, którego twórczyniami są Magda Szpecht, Lena Schimscheiner, Weronika Pelczyńska, porusza ważne kwestie związane z aborcją. Oto znajdujemy się w dość przytulnym miejscu, urządzonym na wzór domowego pokoju. Najpierw oglądamy Kroniki filmowe z 1993 r., kiedy to również w sejmie trwały prace nad ustawą antyaborcyjną, a na ulice wyszli ludzie w licznych protestach. Narracja filmowa z lat 90. jest dość przerażająca, bowiem pokazuje, jak niewiele zmieniło się na przestrzeni ostatnich prawie 30 lat.
Have a Good Cry to osobiste historie twórczyń przedstawienia. W moim odczuciu, nie jest to nawet typowy spektakl. Jest to raczej swego rodzaju rozbudowany performance, pełen emocji manifest. O prawie do samostanowienia, decydowania o własnym ciele, lękach i obawach. W końcu także o władzy, która wpływa na intymne życie kobiet. W tej inscenizacji mieszają się różnorakie formy wyrazu. Jednak wszystkie one wymagają od widza pewnego wczucia się, przestrzeni na zempatyzowanie się. Przez co dostaje się dość ciężki ładunek emocjonalny, sprytnie jednak rozłożony przez żartobliwo-ironiczne punkty.
To odważny, poruszający, momentami może lekko pretensjonalny, ale jednak ważny spektakl. Pokazuje, jak istotne jest wzajemne wsparcie, siostrzeństwo, troska. Na końcu twórczynie wypłakują się, szukając każdej cennej łzy. Ta scena wydaje się niepotrzebnie przedłużona, męcząca. I o ile zamysł był ciekawy, o tyle trudno znieść sceniczny płacz.
Art Weekend potrwa do niedzieli (9.10). W jego ramach jeszcze przed nami: teatr tańca, spektakl w schronie, koncert Limboski i Nanga, a także performance.
Szczegółowy program ArtWeekendu.