Aktualności

Wróć

Katedra Notre Dame jak Pałac Branickich

2019-04-17 11:43:11
Zniszczony i zrekonstruowany zabytek nadal pełni ważną rolę - mówi Andrzej Lechowski po pożarze paryskiej katedry Notre Dame.
wikipedia.ru
Tragedia, która dotknęła Francję – pożar jednej z najbardziej symbolicznych i najcenniejszych budowli Paryża, katedry Notre Dame, to najgłośniejsza i chyba najsmutniejsza wiadomość ostatnich dni. Katedra ta bowiem od dawna nie jest zwykłym kościołem, a czymś o dużo większym znaczeniu – zarówno historycznym, kulturowym, a nawet architektonicznym.

Już dzisiaj wiadomo, że budowla, która przez pożar straciła część dachu, a jedna z jej charakterystycznych iglic zawaliła się, będzie odbudowywana. Nie mogło być inaczej, chociaż zdarzali się też tacy, którzy wieszczyli, że zlaicyzowana Francja doprowadzi do doszczętnego zburzenia katedry.

W ciągu niecałych 24 godzin od wybuchu pożaru udało się zebrać ponad 3,5 mln euro na jej rekonstrukcję od zwykłych mieszkańców. Francois-Henry Pinault, dyrektor holdingu Kering (właściciel marek Gucci i Saint Laurent), zaoferował 100 mln euro, rodzina Arnault (właściciele firm Louis Vuitton i Christian Dior) chcą dać kolejne 200 mln euro. Do tego dojdą oczywiście środki z budżetu państwa, Paryża itp.

To też jest element historii

Można jednak zadać pytanie, czy odbudowana katedra będzie nadal tym samym symbolem, co do tej pory. Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku, uważa, że nawet rekonstruowany zabytek ma ogromną wartość.

- Mało który kraj został tak doświadczony zniszczeniami miast jak Polska. Wrocław, Gdańsk, Warszawa, Białystok to miejsca, gdzie często mamy do czynienia z rekonstrukcjami i to często rekonstrukcjami stawianymi od zera. Stare Miasto i Zamek Królewski w Warszawie, Ratusz na Rynku Kościuszki w Białymstoku odbudowany od zera, Pałac Branickich z przepalonymi murami, bez dachu. To jest paradoks historii, że lepiej oczywiście mieć oryginał konserwowany, w którym czuć ducha czasu i widać rękę mistrza, ale nawet rekonstrukcja bez oryginalnej substancji jest lepsza niż nic - mówi Andrzej Lechowski.

Co więcej, zdaniem muzealnika, ten pożar i odbudowanie katedry będzie jedną z ważniejszych elementów jej historii.

- Ta historia, poziom tego niezwykłego, dla mnie zjednoczenie wokół tego, co się stało i chęć pomocy w odbudowie tej budowli, też będzie stanowić część jej historii. Może nie dzisiaj dla nas, ale za 100, 200 czy 500 lat to będzie element historii Notre Dame, tak jak jest elementem Zamku Królewskiego w Warszawie czy Pałacu Branickich - zauważa Andrzej Lechowski.

Nie pierwszy raz zniszczona

Przypomnijmy, że do pożaru katedry doszło w poniedziałek (15 kwietnia). Rozpoczął się on około godz. 19.00. Przez całą noc kilkadziesiąt zastępów straży pożarnej walczyło o to, żeby ocalić budowlę od całkowitego zniszczenia. Pożar udało się ugasić dopiero około godz. 4.00 nad ranem. Udało się również uratować Koronę Cierniową – jedną z najcenniejszych chrześcijańskich relikwii. Zniszczeniu uległo jednak wiele cennych okazów sztuki – obrazów i witraży.

Budowa katedry trwała ponad 180 lat. Ukończoną w połowie XIV wieku gotycką świątynię każdego roku odwiedza około 14 milionów turystów. Słynna budowla podczas rewolucji francuskiej uległa zniszczeniom i splądrowaniu. W XIX wieku prace rekonstrukcyjne trwały 25 lat.

W ostatnim czasie w katedrze Notre Dame rozpoczęły się prace remontowe. Renowacji podlegać miała między innymi iglica. Prace te wymagały ogromnego rusztowania, ponieważ konstrukcja wznosi się do 100 metrów wysokości. Strażacy podali, że pożar może mieć potencjalnie związek z pracami renowacyjnymi.
Mateusz Nowowiejski
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl