Kasjerka dopisywała jedynkę przed przelewem. Zapadł prawomocny wyrok
Sąd Apelacyjny w Białymstoku prawomocnie skazał byłą kasjerkę jednej z siemiatyckich firm. Kobieta przywłaszczyła sobie ponad 800 tys. zł.
pixabay.com
Sąd pierwszej instancji uznał, że Marzanna G. aż przez 13 lat okradała firmę, w której pracowała. Jak ustalili śledczy, kobieta przelewała pieniądze z konta firmy na własne, ale zabierała też gotówkę bezpośrednio z kasy. W sumie kobieta przywłaszczyła sobie ponad 800 tys. zł.
Obok Marzanny G. na ławie oskarżonych zasiadła także Cheonia G. Kobieta specjalnie wpisywała w sprawozdaniach fałszywe dane, aby móc wynieść pieniądze z firmy.
Obie kobiety od początku sprawy zaprzeczały zarzucanym im czynów. Marzanna G. twierdziła, że jeden z właścicieli firmy stracił ponad 800 tys. zł na różnicach w kursie walut, a ona jest niewinna. Dodatkowo była księgowa zeznała, jakoby mężczyzna miał wiele razy brać pieniądze z kasy bez pokwitowania. Zawsze były to kwoty powyżej 10 tys. zł. Kobieta zwracała uwagę, że mężczyzna szybko wybudował dom, zaraz potem następny i winnicę. O brakach w kasie miały też wiedzieć inne księgowe, ale o niczym nie informowały szefostwa. Sprawa ujrzała światło dzienne dopiero w momencie, kiedy firma miała przekształcić się spółkę.
Sąd nie dał wiary jednak tym zeznaniom. Marzanna G. usłyszała wyrok dwóch lat więzienia z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na okres pięciu lat. Kobieta musi zwrócić także ponad 800 tys. zł, które przywłaszczyła. Druga z oskarżonych została uniewinniona. Cheonia G. zeznawała przed sądem, że nie miała możliwości przelania sobie pieniędzy. Kobieta nie umiała wyjaśnić, skąd wzięły się braki.
Wyrok nie był prawomocny i wpłynęło odwołanie. Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał, że była kasjerka jest winna zarzucanych jej czynów. Sąd skazał kobietę na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć i nakazał zwrot przywłaszczonych 827 tys. zł.
Łukasz Wiśniewski
lukasz.w@bialystokonline.pl