Sport

Wróć

Kapitalna końcówka Jagiellonii. Łódzki Widzew pokonany!

2023-08-04 20:14:38
W 3. kolejce PKO Ekstraklasy Jagiellonia zmierzyła się na swoim stadionie z Widzewem. Pierwszego gola strzelili łodzianie, ale w końcówce dwukrotnie piłkę do siatki zapakowali gospodarze, dlatego ostatecznie 3 punkty zostały w stolicy Podlasia.
Jagiellonia Białystok
Przed przerwą gra białostoczan to była mizeria

Choć pierwsza połowa starcia z Puszczą nie była w wykonaniu Jagiellonii dobra (o wiele lepiej Żółto-Czerwoni zagrali po przerwie), to jednak trener Adrian Siemieniec nie zdecydował się na zmiany w składzie i mecz z Widzewem rozpoczęła taka sama jedenastka zawodników jak przed tygodniem przy okazji rywalizacja z beniaminkiem. Czy był to trafny ruch? O tym za chwilę.

Początek spotkania toczył się pod lekkie dyktando Dumy Podlasia, bo to białostoczanie dłużej operowali piłką i to oni częściej atakowali, aczkolwiek nic z tej optycznej przewagi nie wynikło. Brakowało bowiem uderzeń, a po jakimś czasie gra się wyrównała i ostatecznie to Widzew oddał pierwszy w miarę poważny strzał. W 15. minucie futbolówkę ponad bramką posłał Bartłomiej Pawłowski.

Następnie byliśmy świadkami wzajemnego przepychania się (głównie w środkowej strefie boiska), w efekcie czego z murawy zaczęło wiać nudą. Ciekawiej zrobiło się dopiero wtedy, gdy strzał, aczkolwiek zablokowany, oddał Jordi Sanchez. Niedługo potem, po wstrzeleniu piłki z rzutu wolnego przez Pawłowskiego, w polu karnym Dumy Podlasia znów solidnie się zagotowało, co niestety tym razem skończyło się golem na konto gości. Po dużym zamieszaniu futbolówka w końcu trafiła przed szesnastkę do Ernesta Terpiłowskiego, a ten huknął bez namysłu z pierwszej piłki i zrobił to na tyle dobrze, że od 36. minuty Żółto-Czerwoni byli zmuszeni do odrabiania strat.

Warto odnotować, iż jeszcze przed przerwą Jagiellończycy mieli szansę na to, by doprowadzić do remisu, jednak wolej Imaza okazał się niecelny, a kilkadziesiąt sekund później zaatakował także Widzew. Był to wypad pod bramkę Dumy Podlasia niezwykle niebezpieczny, lecz Zlatan Alomerović dwoma efektownymi paradami uchronił gospodarzy przed utratą kolejnego gola i obie drużyny zeszły do szatni przy wyniku 0:1.

Jak zatem pokazała pierwsza połowa, brak zmian w składzie to nie była najlepsza decyzja Adriana Siemieńca w jego trenerskiej karierze.

Pululu raz, Wdowik dwa i Widzew znalazł się na łopatkach

Co ciekawie, w przerwie, mimo kiepskiej postawy Jagiellonii w ofensywie, szkoleniowiec Dumy Podlasia wciąż nie zdecydował się na kadrowe roszady. Młody trener dał więc swym wybrańcom spory kredyt zaufania, ale ci mieli problem, by go spłacić. Najbliżej trafienia znalazł się Jesus Imaz, który w 60. minucie świetnie zabrał się z piłką, lecz już uderzenie Hiszpana nie było najwyższych lotów, w efekcie czego grę od własnej bramki rozpoczął Henrich Ravas.

W końcu Adrian Siemieniec jednak się złamał i dokonał wyczekiwanych zmian. Na boisko weszli Pululu oraz Naranjo i ten pierwszy niemal od razu zapakował futbolówkę do siatki. Niestety sędzia Frankowski, całkiem słusznie, odgwizdał pozycję spaloną, dlatego zgromadzeni na trybunach kibice nie mogli kontynuować swego wybuchu radości.

A jak wyglądała piątkowa (4.08) rywalizacja później? Otóż Żółto-Czerwoni atakowali coraz odważniej i przyniosło to odpowiedni skutek. Próba Imaza z 20. metra została wprawdzie zablokowana, a następnie z rzutu wolnego w mur trafił Naranjo, lecz Hiszpan nabił przy okazji ręke jednego z rywali, dzięki czemu na korzyść Jagiellonii podyktowany został rzut karny. Do jedenastki podszedł Afimico Pululu, który próby nerwów z Ravasem nie przegrał i Duma Podlasia od 79. minuty remisowała z łódzkim zespołem 1:1.

Gospodarze od razu próbowali pójść za ciosem i omal nie dało to drugiego gola. Kapitalne podanie od Nene dostał bowiem Jesus Imaz, jednak napastnik Jagi znów nie popisał się skutecznością i w doskonałej sytuacji Hiszpan posłał futbolówkę tuż obok słupka.

Niepowodzeniem tym Żółto-Czerwoni na szczęście się nie załamali. Białostoczanie nadal atakowali, co przyniosło rzut wolny w okolicach 20. metra. Do stałego fragmentu podszedł Bartłomiej Wdowik, który świetnie przymierzył w samo okienko, w efekcie czego fani zgromadzeni na trybunach stadionu miejskiego ponownie wpadli w szał radości. Podopieczni Adriana Siemieńca wyszli na prowadzenie 2:1 i prowadzenia tego już do samego końca nie oddali.

Jagiellonia Białystok - Widzew Łódź 2:1 (0:1)
Bramki: Afimico Pululu 79k, Bartłomiej Wdowik 86 - Ernest Terpiłowski 36

Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Paweł Olszewski (82' Dusan Stojinović), Miłosz Matysik, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik - Dominik Marczuk (71' Jakub Lewicki), Taras Romanczuk (71' Michal Sacek), Nene, Jarosław Kubicki (61' Afimico Pululu), Wojciech Łaski (62' Jose Naranjo) - Jesus Imaz

Widzew Łódź: Henrich Ravas - Patryk Stępiński, Serafin Szota, Luis Silva, Fabio Nunes - Ernest Terpiłowski (68' Paweł Zieliński), Marek Hanousek, Filip Przybułek (68' Antoni Klimek), Fran Alvarez (61' Dominik Kun), Bartłomiej Pawłowski (87' Andrejs Ciganiks) - Jordi Sanchez (61' Imad Rondić)

Żółte kartki: Paweł Olszewski (Jagiellonia Białystok) oraz Ernest Terpiłowski, Jordi Sanchez i Luis Silva (Widzew Łódź)
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl