Jest postulat, by w Białymstoku zlikwidować straż miejską
Uważają, że straż miejska działa przede wszystkim po to, by brać udział w oficjalnych wydarzeniach i ochraniać obiekty. Dlatego komitet wyborczy Roberta Żylińskiego postuluje jej likwidację, albo przynajmniej gruntowną modernizację.
ESD
- Straż miejska działa jako organ reprezentacyjny - mówi Robert Żyliński, kandydat na prezydenta miasta z komitetu Rozbudźmy Białystok. - To organ ścigający a nie ochronny - uważa powołując się na opinie wielu mieszkańców.
Zamiast przeznaczania około 10 mln rocznie na straż miejską komitet Żylińskiego proponuje doposażenie policji. Policjanci nie tylko mają więcej uprawnień i są skuteczniejsi, ale też nie kosztowałaby tyle ich obsługa administracyjna.
- Ze 150 strażników, którzy zajmują się uczestniczeniem w obchodach, 100 etatów można przenieść na dwudziestoczterogodzinne patrole. Policja na pewno może skuteczniej działać - dodaje z kolei kandydat na radnego Grzegorz Herbszt.
Zdaniem komitetu Rozbudźmy Białystok cały majątek białostockiej straży miejskiej powinien być przekazany policji, łącznie z posterunkami. W lokalach straży mogłyby działać policyjne posterunki lub punkty przyjęć interesanta. W Białymstoku są cztery komisariaty policji, z czego trzy skupione w centrum, a jeden przy ul. Upalnej. Straż miejska ma trzy posterunki: w centrum przy ul. Suraskiej oraz na TBS-ach i w Starosielcach. Akurat w miejscach, gdzie mieszkańcy mają daleko do policyjnych punktów.
Komitet Żylińskiego uważa, że mieszkańcy mogliby wypowiedzieć się w sprawie likwidacji straży miejskiej w referendum.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl