Jest ostateczna decyzja ws. opłat za odbiór odpadów. Radni zatwierdzili stawki
Po godz. 21.00 zakończyły się we wtorek (5.02) obrady radnych poświęcone ustaleniu stawki za odbiór odpadów od mieszkańców Białegostoku. Ostatecznie zaakceptowano pomysł Platformy Obywatelskiej, według którego wysokość opłaty będzie uzależniona od powierzchni mieszkania.
sxc.hu
Masz większe mieszkanie, więcej zapłacisz
To już zatwierdzone. Od 1 lipca mieszkańcy segregujący śmieci co miesiąc będą wnosić do magistratu opłatę za ich odbiór w wysokości uzależnionej od wielkości mieszkania.
Jej stawki to:
24 zł w mieszkaniach do 40 m2,
38 zł - od 40 do 80 m2,
49 zł - powyżej 80 m2 (głównie domy jednorodzinne).
W przypadku, gdy ktoś nie zdecyduje się na segregację, opłaty będą o 50% wyższe.
Ten model ma być szczególnie korzystny dla rodziców z dwójką dzieci, którzy, gdyby obowiązywałyby np. stawki zależne od liczby członków gospodarstwa, płaciliby zazwyczaj więcej.
Na sesję prezydent miasta przygotował projekt uchwały, który według tej samej metody ustalił odpowiednio opłaty na: 29, 42 i 55 zł. Mająca większość w radzie miasta Platforma Obywatelska stawki te jednak chciała obniżyć.
- Są możliwe oszczędności - mówił przewodniczący tego klubu, Zbigniew Nikitorowicz.
Adam Kamiński, prezes spółki Lech wyjaśniał, że odbiór śmieci z gospodarstw domowych i ich zagospodarowanie rocznie będzie kosztować 57 mln zł. Jeśli jednak magistrat odłoży w czasie budowę dodatkowego punktu odbierania odpadów, pobuduje mniej gniazd, do których będzie można przynosić papier, metale i plastik, obniży koszt rekultywacji wysypisk, jest możliwe przyjęcie stawek zaproponowanych przez PO.
Ostatecznie prezydent miasta przyjął tę propozycję jako autopoprawkę. Nie zadowalała jednak ona opozycji. 4 godziny radni innych klubów próbowali przeforsować niższe stawki.
Według opozycji, to za dużo
Przewodniczący PiS Rafał Rudnicki chciał, by dla gospodarstw 1-osobowych opłata wynosiła 10 zł, dla 2- i 3-osobowych - 20 zł, a dla większych 25 zł. Agnieszka Rzeszewska proponowała, by wprowadzić ulgi dla rodzin najuboższych i wielodzietnych. SLD postulowało zaś obniżenie stawek o połowę. Szef Sojuszu Michał Karpowicz argumentował to tym, że teraz miasto dopłaca 15% do gospodarki odpadami, w wyliczeniach nie uwzględniono wyższych wpływów od mieszkańców niesegregujących śmieci i że nie rozstrzygnięto jeszcze przetargów na ich odbiór. Żadna z tych propozycji jednak nie przeszła.
Jest jednak szansa, że w budżecie miasta będzie zarezerwowane 1,5 mln zł na dopłaty dla emerytów (po 5 zł od każdej stawki).
Ostatecznie za stawkami zagłosowało 15 radnych (PO z wyjątkiem Piotra Jankowskiego), przeciw było 13. Według deklaracji prezydenta Tadeusza Truskolaskiego, po pół roku od chwili obowiązywania opłat, magistrat przeanalizuje czy nie są za wysokie.
Całym obradom przysłuchiwało się kilkudziesięciu białostoczan. Dwóch mężczyzn trzymało nawet transparent z wizerunkiem Jana Pawła II i cytatami z jego przemówień. Generalnie mieszkańcy nagradzali brawami wystąpienia opozycyjnych radnych, a uszczypliwymi komentarzami tych z Platformy. Jednego z najgłośniej krzyczących mieszkańców musiała uspokajać straż miejska.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl