Jest drogo, a będzie jeszcze drożej. Niepokojące prognozy ekspertów
Już teraz Polacy muszą dość mocno łapać się za kieszenie wchodząc do sklepów. Niestety prawdziwy szok cenowy, zdaniem ekspertów, jeszcze przed nami.
pixabay.com
Jak wykazuje cykliczny raport pt. INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH, opracowany przez UCE RESEARCH i Wyższe Szkoły Bankowe codzienne zakupy w sierpniu zdrożały o 23,7%. Z kolei GUS podaje, że ceny towarów oraz usług konsumncyjnych w sumie wzrosły o 16,1%. Wielu Polaków zauważa i odczuwa te podwyżki. Okazuje się jednak, że szczyt inflacji i związanej z nią drożyzny jeszcze przed nami. Zdaniem ekspertów możemy się jej spodziewać zimą bądź wczesną wiosną.
– Sierpniowe dane nie świadczą jeszcze o szczycie inflacji w Polsce. Z dużym prawdopodobieństwem można się go spodziewać na przełomie października i listopada br. Tak będzie, jeśli nie nastąpią nagłe i nieprzewidziane sytuacje w światowej gospodarce, przede wszystkim związane ze zmianami cen ropy naftowej, energii elektrycznej oraz węgla – przekonuje dr Hubert Gąsiński, ekspert i wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie.
Jakzauważa ekspert ds. analiz sektora rolno-spożywczego w PKO BP – dr Mariusz Dziwulski, od kilku miesięcy maleje dynamika cen surowców rolnych na świecie. Ma to związek m.in. z niższymi cenami ropy oraz z uruchomieniem korytarza eksportowego dla ukraińskich zbóż na Morzu Czarnym. Jego zdaniem szczyt inflacji, jeśli chodzi o żywność jest już blisko. Uważa też, że inflacja pozostanie na wysokim poziomie także w 2023 r. Na wysockie ceny produktów spożywczych z pewnością będą też miały wysokie ceny nawozów.
– Nawet jeśli nieco spadną ceny paliw i energii, to żywność, koszty pracy i pogoń za marżami nie wskazują na szybką poprawę sytuacji. Nachodzące wybory też nie są czynnikiem powstrzymującym wysyp pieniędzy bez realnego pokrycia. A jeśli ceny przestaną rosnąć, na co się jeszcze nie zanosi, to i tak przez długi czas pozostaną wysokie. Potrzeba co najmniej 5 lat, by dogonić je dochodami i wygasić przyczyny inflacji – uważa dr Faliński.
Eksperci są zgodni co to tego, że do czasu, aż koszty produkcji rosną – nie ma co się spodziewać spowolnienia podwyżek w sklepach.
– Na koniec 2022 roku odczyt inflacji może wynosić ok. 15%. Niech jednak nikogo nie zmyli, że prognozowany poziom jest niższy w stosunku do bieżącej sytuacji, co mogłoby sugerować obniżanie cen. Matematycznemu wyhamowaniu dynamiki inflacji będzie pomagać tzw. statystyczny efekt bazy. Znaczy to, że w grudniu br. będziemy porównywać ceny do znacznie wyższego poziomu odniesienia niż np. w sierpniu tego roku względem ub.r. Nie oznacza to jednak zmniejszenia odczuwalności podwyżek w sklepach, bo ceny z miesiąca na miesiąc z dużym prawdopodobieństwem będą dalej rosnąć. Nieuchronny wzrost opłat za energię istotnie uszczupli budżet przeciętnego Kowalskiego – mówi dr Tomasz Kopyściański, ekonomista z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.
Prognozy ekspertów przewidują, że tuż przed Bożym Narodzeniem żywność może być droższa nawet o 20%, a wiosną aż o 35-40%.
Jak wynika z raportu UCE RESEARCH i Wyższych Szkół Bankowych, w ostatnim czasie najbardziej podrożały produkty tłuszczowe – aż o 58,9%. Z kolei artykuły sypkie kosztują średnio o 42,1% więcej. Znacznie więcej płacimy też za karmy dla psów i kotów – podwyżki wynoszą około 30%. O ponad 25% droższe jest mięso i nabiał, owoce o ponad 13%, a warzywa – o ponad 15%.
– Z uwagi na rosnące koszty energii w odniesieniu ściśle do żywności, należy spodziewać się większych wzrostów cen towarów energochłonnych w produkcji, np. art. tłuszczowych, serów, wędlin i słodyczy. Istnieje ryzyko, że te produkty podrożeją od sierpnia do końca roku aż o 30%. Z kolei w przypadku artykułów niskoprzetworzonych i opartych o całkiem niezłe tegoroczne zbiory możemy spodziewać się nawet niewielkich spadków w grudniu w porównaniu do obecnych cen. To będzie dotyczyło np. kasz, warzyw i owoców, ale również ryb – prognozuje dr Kopyściański.
Najtrudniejszy czas a przypaść na przełom 2022 i 2023 roku. Wówczas nowa fala podwyżek będzie spowodowana wzrostami kosztów energii. Do tego można spodziewać się problemów finansowych w wielu przedsiębiorstwach i wyhamowania inwestycji.
Justyna Fiedoruk
justyna.f@bialystokonline.pl