Spektakl Virginia Wolf jest efektem współpracy artystów pochodzących z Litwy i białostockiego zespołu teatralnego. Wyreżyserowała go Gintarė Radvilavičiūtė, razem z Giedrė Brazytė stworzyła też scenografię. Za ruch sceniczny odpowiedzialna jest Sigita Mikalauskaitė, za dramaturgię - Virginija Rimkaitė, muzykę skomponował natomiast Antanas Jasenka. W spektaklu zagrali aktorzy Białostockiego Teatru Lalek: Magdalena Dąbrowska, Agata Soboczyńska, Izabela Maria Wilczewska, Kamila Wróbel-Malec i Piotr Wiktorko.
- To ciekawa historia o relacji sióstr oparta o wzajemną empatię, a nawet miłość - zapowiadał spektakl Jacek Malinowski, dyrektor Białostockiego Teatru Lalek. - Jedna z sióstr zaczyna zmieniać się w wilka, a druga próbuje tego wilka oswoić. Wilk to metafora depresji, nie mówimy o tej chorobie w sposób dosłowny.
Niezwykła sztuka
Litewsko-polskiemu zespołowi pod wodzą Gintarė Radvilavičiūtė udała się sztuka niezwykła - stworzył sceniczny majstersztyk. Z całą pewnością spektakl Virginia Wolf zasłużył na takie miano. Bez słów, ale za to za pomocą muzyki, ruchu i gestu udało się opowiedzieć historię trudną i niespotykaną na teatralnych deskach. Praca, jaką wykonali artyści, budzi podziw. W czasie tego krótszego niż godzinę przedstawienia widz jest wielokrotnie zaskakiwany.
Spektakl powstał na motywach picturebooka, czyli książki obrazkowej dla dzieci, napisanej przez Kyo Maclear i ilustrowanej przez Issabele Arsenault. Bohaterami przedstawienia są dwie siostry - Virginia (Magdalena Dąbrowska) i Vanessa (Agata Soboczyńska). Widać, że łączy je bliska więź. Pewnego dnia Virginia wyciąga spod swojego ubrania... sznurek. To symboliczna zapowiedź złego, które ma nadejść. Złego, czyli wilka - symbolu depresji, na którą zapada główna bohaterka. Wilk może znaczyć jednak dużo więcej. Mogą to być wszystkie kłopoty, z którymi musimy się zmierzyć. Wszystko, co sprawia, że życie traci kolory.
Sznurek zamienia się w kłębek - w spektaklu autorki scenografii z powodzeniem wykorzystały szarą rafię. W pewnym momencie pojawia się wilk - ma paszczę, ale nie jest jeszcze zbyt duży. Virginia traktuje go jak zabawkę. Z każdym dniem wilk jednak rośnie i nie sprawia już wrażenia miłej przytulanki. Rozmiarom odpowiada niemal człowiekowi. Virginia zakłada paszczę na głowę, wiesza ją na plecach, wreszcie wkłada na nogę. Wilk zaczyna ją opanowywać, nie potrafi już samodzielnie poradzić sobie z przygnębieniem i melancholią.
Vanessa w słonecznej sukience próbuje oswajać wilka. Głaszcze go, przytula się do niego, uśmiecha. To jednak nie przynosi żadnego rezultatu. Virginia coraz bardziej się od niej oddala, w rezultacie zmieniając się nie do poznania.
Wilk jak monstrum
Wreszcie na scenę wkracza wilk, który całkowicie opanował Virginię. Ta ożywiona przez Izabelę Marię Wilczewską forma naprawdę robi wrażenie. Aktorka ustawiona jest bowiem tyłem - ogon zwierzęcia jest więc tam, gdzie znajduje się ludzka głowa. Wilk nie daje się opanować. Jest bardzo pobudzony, nie można go uspokoić.
To jednak nie koniec. Wilk rośnie do monstrualnych rozmiarów (do jego animacji potrzeba więcej niż jednej osoby). Ma ogromną paszczę i wielki ogon, którym macha. Po każdym takim wkroczeniu zwierza na scenie zostają włókna z rafii. Widać, że wilk w całości przykrył Virginię.
Vanessa nie poddaje się - cały czas stara się pomóc siostrze. Twórcy przedstawienia przypominają, że miłość zawsze zwycięża. W jaki sposób dziewczyna oswoi wilka? Musicie zobaczyć sami. Stanie się to w feerii barw i w towarzystwie zagadkowych białych przybyszów... Można się tylko zastanawiać, czy przegonienie wilka nie poszło zbyt łatwo. Spektakl miał mieć jednak metaforyczny charakter.
Poetycka i fascynująca opowieść
Prawdziwym animacyjnym majstersztykiem jest wilk, który ze sceny na scenę staje się coraz większy. Aktorki muszą poruszać się niezwykle precyzyjnie, by zwierz wyglądał wiarygodnie. W pewnym momencie Virginii już zupełnie nie widać, ona staje się wilkiem.
Szarość rafii i sukienki Virginii skontrastowana jest z żółtą, słoneczną szatą Vanessy. Wiele scen rozgrywa się też z użyciem białego papieru, przypominającego prześcieradło. Uśmiech na twarzy nawet tej najmłodszej części widowni wywołuje scena, w którym każda z sióstr w swoją stronę ciągnie materiał. Ciekawy jest także moment, kiedy materiał zaczyna falować, a Virginia naśladuje ruchy pływaka.
Podziw budzi animacyjne i mimiczne umiejętności Magdaleny Dąbrowskiej. Miną, gestem, drobnym ruchem potrafi pokazać całe spektrum emocji - od radości, przez melancholię i zwątpienie, po złość. W animację lalki zaangażowane jest całe ciało aktorki - animuje stopą, łokciem, kolanem. Przekonująco wypada również Agata Sobczyńska. Jej Vanessa jest delikatna i opiekuńcza. Na żadnym etapie choroby siostry nie poddaje się. Do końca walczy i wygrywa.
Klimat buduje muzyka. Jej kompozytor Antanas Jasenka jest dobrze znany bywalcom Białostockiego Teatru Lalek. Stworzył warstwę muzyczną do takich spektakli jak m.in. Biegun, Księga dżungli, Opowieść wigilijna czy Ony. Sugestywna kompozycja już od pierwszych dźwięków wciąga widza w tę poetycką i fascynującą opowieść.
Repertuar Białostockiego Teatru Lalek