Kultura i Rozrywka

Wróć

Jak uciec od gęby i nie dać się upupić? Premiera Ferdydurke w Teatrze Dramatycznym

2011-11-10 00:00:00
Skondensowana forma, aktorzy grający po kilka postaci, oszczędna scenografia. Wszystko po to, by nie odwracać uwagi od języka, którego używa Gombrowicz. Teatr Dramatyczny zaprasza na najnowszy spektakl - Ferdydurke.
materiały Teatru Dramatycznego
Po znakomitą książkę opublikowaną w 1937 roku - komentowano wówczas jej rewolucyjną formę - sięga Jacek Milczanowski, aktor teatralny, filmowy i telewizyjny. Zajął się nie tylko reżyserią, ale jest też autorem adaptacji i scenografii.
- Chciałem zaznaczyć trzy światy, w których porusza się główny bohater Józio, a więc szkołę, nowoczesny dom Młodziaków i dwór - mówi reżyser. I dodaje: - Ponadto proponujemy widzom pewną grę z Ferdydurke. Aktorzy wcielają się w kilka postaci, w tym też w aktorów. Pokazujemy, jak wygląda pewne wgryzanie się w Ferdydurke. Staramy się być jednym z przewodników po tym utworze.

Gombrowicz bohaterem numer jeden
Dla aktorów zmierzenie się z kilkoma postaciami - często drastycznie się różniącymi - to ciekawe doświadczenie.
- Gramy tu szczególnie formą. Trzeba zerwać z jedną postacią i wejść w drugą - opowiada Sławomir Popławski, pełniący również funkcję asystenta reżysera. - Operujemy skrótem, nie ma czasu na psychologiczne pogłębienie. Scenki są kilkuminutowe, ale bardzo intensywne.
Rewolucyjna kompozycja Ferdydurke (narracja mieszająca się z dygresjami) zmusza do adaptacyjnych skrótów. W niewiele ponadgodzinnym spektaklu znalazły się więc najsmakowitsze kąski wyłowione z utworu Witolda Gombrowicza. Tych, którzy z książką nie mieli jeszcze do czynienia, na pewno sprowokuje do jej przeczytania.
Jacek Milczanowski podkreśla, że główny ciężar spoczywa w tym spektaklu na języku używanym przez pisarza. - To Gombrowicz ma być tu bohaterem numer jeden - zaznacza.
Stąd prosta i utylitarna scenografia oraz stonowane kostiumy i animacje (odpowiada za nie Soya) - nieodrywające uwagi od istoty przedstawienia.

Miny z komentarzem
Nie zabraknie w nim wszystkich charakterystycznych dla gombrowiczowskiego utworu sytuacji, m.in. przyprawiania gęby czy mechanizmu upupiania. Będziemy również świadkami pojedynku na miny, który początkowo został z adaptacji wykreślony.
- Nie podglądałem innych inscenizacji Ferdydurke, ale pamiętam tę krakowską Macieja Wojtyszki (zrealizowana w ramach Teatru Telewizji w latach 80. - przyp. red.) - wspomina reżyser. - Na miny zmierzyli się w niej Jerzy Radziwiłowicz i Jerzy Frycz. Nie miało to jednak w sobie dramaturgii. Dlatego postanowiłem usunąć tą scenę. Sławek Popławski przekonał mnie, by ją zostawić. Pomyślałem, że użyję tego cudownego, pseudobarokowego języka Gombrowicza. Osłuchałem się z nim, grając w Trans-Atlantyku. Uznałem, że w tej narracji jest piękno; tylko ona nada pojedynkowi na miny sens.

W spektaklu - oprócz wymienianego już Sławomira Popławskiego - zobaczymy Monikę Zaborską-Wróblewską, Katarzynę Mikiewicz, Piotra Półtoraka, Macieja Radziwanowskiego i Tadeusza Sokołowskiego.

Premiera Ferdydurke w najbliższy weekend, 12 i 13 listopada o godz. 19 na małej scenie Teatru Dramatycznego.
andy