Jak to jest z tą kolędą?
Kolęda - miły zwyczaj, a może relikt przeszłości? Wizyta duszpasterska, czy jednak zbieranie kopert? O zdanie zapytaliśmy białostoczan, a także księdza.
pixabay.com
Trwa sezon na kolędę
Można powiedzieć, że sezon na wizytę duszpasterską, potocznie zwaną kolędą, trwa. Tradycyjnie w okresie po świętach Bożego Narodzenia kapłani - zarówno proboszczowie, jak i wikariusze - odwiedzają swoich parafian w ich domach, by wspólnie pomodlić się i porozmawiać. Nie ma co ukrywać, że wiąże się to także z wnoszeniem opłaty - zazwyczaj na kościół, chętni dają też coś dla księdza. Tak się już utrwaliło. Często wzbudza to wśród ludzi niezadowolenie.
- Ja mam zamiar wyjść z domu, kiedy będzie kolęda. To zwykłe zbieranie kopert. Jak żona chce, to niech przyjmuje, mi to niepotrzebne - mówi pan Wiesław.
- Nie przepadam za tym zwyczajem, na razie mieszkam z rodzicami, więc razem przyjmujemy księdza, ale mógłbym się bez tego obejść. Czuję się skrępowany, nie za bardzo mam o czym rozmawiać z księdzem - dodaje Jakub, student.
Ile dajemy w kopercie?
Zazwyczaj parafie jasno określają, na jaki cel zbierane są ofiary - np. na utrzymanie świątyni czy remonty, które są niezbędne chociażby w starszych kościołach, ale też tych nowo wybudowanych. W naszym mieście zdarzają się również wspólnoty, które z góry ustalają, ile każda rodzina powinna przeznaczyć na swój kościół. W takich przypadkach sumy często są dość wysokie.
Ile więc znajduje się w kopertach ofiarowanych podczas kolędy? Pytani przez nas białostoczanie najczęściej wymieniają kwoty rzędu 50 lub 100 zł. Wierni niejednokrotnie krytykują tę praktykę, a co na to druga strona? O zdanie zapytaliśmy wikariusza jednej z okolicznych parafii.
- Wizyta duszpasterska jest przede wszystkim po to, aby pomodlić się za całą rodzinę, otrzymać dar Bożego błogosławieństwa dla wszystkich domowników na kolejny rok. To także dobry moment, aby poruszyć tematy, które nas nurtują, ewentualnie zapytać o radę. Niestety coraz częściej kolęda kojarzy się z datkami. Wszystko zależy od kapłana i jego podejścia. Sam nigdy o to nie zabiegałem i nie brałem koperty, gdy domownicy o to nie poprosili - tłumaczy ksiądz. - Na pewno zdarzają się skrajne sytuacje, w których kapłani wprost żądają pieniędzy lub wyrażają swoje niezadowolenia, że pieniędzy nie ma lub jest ich za mało, albo w pośpiechu wychodzą, zgarniając kopertę. Myślę, że są to wyjątki, a większość kapłanów nie postępuje w ten sposób. Zło jest i będzie krzykliwe, ale nie oznacza to, że tak postępują wszyscy z danej grupy społecznej czy zawodowej - dodaje.
Tradycja wciąż ma zwolenników
Choć rośnie grono osób, które księdza po kolędzie nie przyjmują, mimo że robili to ich rodzice czy dziadkowie, ta tradycja wciąż ma swoich zwolenników.
- Dla mnie to taki miły zwyczaj, jestem wierząca i cieszę się na wizytę duszpasterską. To dobra okazja, żeby krótko porozmawiać, mam fajne doświadczenia w tej kwestii - mówi pani Agnieszka, młoda mężatka.
Także pytany przez nas ksiądz potwierdza, że wiele osób wciąż jest pozytywnie nastawionych do tej tradycji.
- Myślę, że większość chce przyjąć kapłana i widać to po ich zachowaniu, minach, sposobie prowadzenia rozmowy. Jak zwykle zdarzają się skrajności, kiedy widać niechęć do rozmowy, chęć szybkiego zakończenia wizyty kapłana, ale są to pojedyncze przypadki - mówi.
Jak wiadomo, temat ten jest dość delikatny. Coroczna kolęda ma wielu zwolenników, ale i przeciwników. Czasem towarzyszą jej kontrowersje, jak wtedy, gdy jedna z białostockich parafii opublikowała szczegółowe sugestie dotyczące tego, w jaki sposób rodziny powinny przygotować się i zachowywać w czasie wizyty księdza. Warto jednak pamiętać o tym, by nie dać się ponosić emocjom. Kto chce, ten na taką wizytę duszpasterską się zgadza. Nie jest to przymusowe.
Monika Zysk
monika.zysk@bialystokonline.pl