Aktualności

Wróć

Jak białostoczanie nazywają swoje dzieci? Najpopularniejsze imiona

2015-01-15 00:00:00
Tradycyjnie od lat popularnymi imionami dla dzieci w Białymstoku są m.in. Jakub, Julia, Zuzanna i Szymon. Jak jeszcze rodzice nazywali swoje pociechy w 2014 roku?
Marta Abramczyk
W zeszłym roku w Urzędzie Stanu Cywilnego w Białymstoku odnotowano 6338 urodzeń. Imiona dla swoich pociech wybrali rodzice lub opiekunowie, a o tym, czy dzieci będą mogły się tak nazywać decydował naczelnik urzędu. W 2014 roku obowiązywały bowiem przepisy, według których nie można było nadać dziecku imienia obraźliwego, zdrobniałego, dwuczłonowego, obcobrzmiącego lub niewskazującego bezpośrednio na płeć. Od marca 2015 roku prawo się zmieni w jednej kwestii - dziecko będzie mogło nosić imię obcego pochodzenia.

Powrót do tradycji

Według informacji podanych przez Mieczysława Mejsaka, kierownika białostockiego USC, w zeszłym roku najczęściej nadawanymi imionami dla dziewczynek były m.in. Aleksandra, Julia, Zuzanna, Lena, Zofia i Maja. Większość z tych imion triumfowało na szczycie listy także w 2013 roku, jednak częściej rejestrowano Zofie.

Jeśli chodzi o chłopców, to, niezmiennie od kilku lat, na pierwszym miejscu najpopularniejszych imion utrzymuje się Jakub. Kolejne pozycje zajmują Szymon, Jan, Michał, Kacper i Piotr. Dla porównania, w 2013 roku wśród najczęściej nadawanych imion nie było Jana i Piotra, a był np. Filip.

- Zauważamy, że powraca się do imion staropolskich, dawnych, takich jak Stanisław czy Adela. W 2014 roku zarejestrowano aż 144 Janów. Pojawiały się także, wbrew ustawie, imiona zaczerpnięte z innych języków. Otrzymywały je dzieci, które urodziły się za granicą lub w małżeństwach czy związkach mieszanych - zauważa Mieczysław Mejsak.

Niewiele wyjątków

Jak zaznacza kierownik USC, w Białymstoku rzadko zdarza się, że rodzice chcą nadać swoim pociechom imiona bardzo mało popularne, oryginalne.

- Nie ma dużych udziwnień, wręcz przeciwnie. W całej swojej karierze zawodowej odmówiłem nadania imienia dziecku tylko raz. Było to kilkanaście lat temu. Rodzice chcieli nazwać swojego syna Max. W tamtym czasie było to imię bardzo popularne dla psów, więc nie zgodziłem się – nie pozwolił mi na to życiowy rozsądek. Potem sprawa była konsultowana i po paru latach rada uznała, że Max może być jednak samodzielnym imieniem - opowiada Mejsak.
Marta Abramczyk
marta.a@bialystokonline.pl