Sport

Wróć

Jagę dopadł paraliż. Mamrot jest na wylocie?

2019-12-08 10:28:06
7 zwycięstw, 5 remisów, 6 porażek to nie jest dorobek, który fanów Jagiellonii może cieszyć. Ireneusz Mamrot ewidentnie nie wie, jak wybrnąć z zaistniałej sytuacji, dlatego wszystko wskazuje na to, że czas tego trenera w Białymstoku dobiegł końca.
Grzegorz Chuczun
Czerwona kartka dla Runje okazała się pomocna

Jagiellonia Białystok jest bezradna. Jagiellonii Białystok nikt już się nie boi, bo rywale wiedzą, że w starciu z Podlasianami z powodzeniem można grać o pełną pulę. A o 3 punkty w takiej batalii trudno raczej nie jest, skoro drużynę dopada paraliż.

- Mamy duże pretensje do siebie za pierwszą połowę. Nie można grać w ten sposób, głównie jeśli chodzi o cechy wolicjonalne. Tego nam zabrakło w pierwszych 45 minutach, kiedy Zagłębie było dużo lepszym zespołem i stworzyło więcej sytuacji, dlatego zasłużenie prowadziło. Paradoks polega na tym, że w dziesięciu graliśmy dużo lepiej niż w jedenastu. Wtedy zaczęliśmy więcej biegać, walczyć, wykazywać więcej determinacji. W polskiej lidze nie da się wygrać meczu, jeśli tych cech brakuje. Trudno mi wyjaśnić, dlaczego nasz zespół ogarnął taki paraliż, tym bardziej, że po meczu z Rakowem chcieliśmy bardzo wygrać. Efekt był jednak zupełnie odwrotny - mówił po starciu z Zagłębiem Lubin Ireneusz Mamrot, trener Jagiellonii.

Cierpliwość u kibiców? Jej dawno już nie ma

Szkoleniowiec Jagi zapowiada, że jego drużyna w tym roku tak źle już się nie zaprezentuje, aczkolwiek górnolotnych słów kibice mają od dawna dosyć, bo liczą się przede wszystkim efekty na boisku, których brakuje. Trener Dumy Podlasia podziękował w sobotę fanom za cierpliwość, aczkolwiek wdzięczność ta była raczej na wyrost. Osób stojących murem za Mamrotem w stolicy Podlasia jest bowiem coraz mniej, a wręcz jedynie garstka.

- Dzisiaj było widać paraliż w naszej grze i nie będę od tego uciekał. Wiem, jak to wyglądało z boku. Możemy mówić o różnych ustawieniach, decyzjach personalnych, ale nie ma to większego znaczenia, jeżeli cały zespół dopada paraliż. Zmiany w nastawieniu były widoczne dopiero po wprowadzonych korektach w szatni, a szczególnie po czerwonej kartce. O pewnych rzeczach na pewno trzeba będzie porozmawiać, ale na to przyjdzie czas po zakończeniu tegorocznych gier. Dzisiaj długo rozmawialiśmy o wielu sprawach w szatni i nie wyobrażam sobie, że za tydzień rozegramy takie same spotkanie. Nie możemy czekać do końca roku. Są dwa spotkania, w tym najbliższe z Lechią, na których musimy się skoncentrować. Nie możemy jeszcze myśleć o tym, co będzie w przerwie zimowej. Jestem w 100% przekonany, że nie zagramy już takiego meczu w tym roku. Jesteśmy wdzięczni kibicom, że wykazują się taką cierpliwością. Kolejny mecz z Lechią będziemy chcieli zagrać właśnie dla nich - zakończył swą wypowiedź Mamrot.

Nie jest jednak oczywiste, czy aby na pewno w starciu z gdańską ekipą prawie 49-letni trener będzie miał okazję zasiąść na ławce Dumy Podlasia. Wydaje się bowiem, że nie tylko kibice mają dość zaistniałej sytuacji, ale cierpliwość skończyła się także u Cezarego Kuleszy. Tak też poinformował Piotr Wołosik z Przeglądu Sportowego, który oznajmił, że domowy bój z Zagłębiem był dla Ireneusza Mamrota ostatnim spotkaniem w roli szkoleniowca Jagiellonii Białystok.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl